Witam ponownie. Jak się Państwo macie?

co ja mam im mówić bajdurzyć bajdurzyć te moje ambicje te słodkie ambicje słodycz
Bo ja mam się świetnie. Tak, tak, to znowu ja. Mirek Mikrus Balonko. Nic się nie stało. Niestety nic  
niezaspokojenia = = balonu mi się zachciało w domu bym siedział w ogrodzie na tarasie co bym pił? 
się nie stało. No właśnie – nic. Choć z pewnością niektórzy z was woleliby, a może nawet i marzyliby, 
czego by się napić? co by pasowało? cydr czy kseres kawa z żółtkiem utartym z cukrem coca cola z cytryną 
aby COŚ się stało i abym zamilkł i przy okazji jeszcze zniknął na zawsze z ekranu. Im się zapewne wydaje,
z plasterkiem cytryny = = a czy potem będą plasterki cytryny? skąd ja potem wezmę plasterki cytryny?
że wtedy zobaczyliby więcej, im się roi, że dopiero wtedy coś zobaczą, że wreszcie by coś zobaczyli,
z zapasów z zapasów z zapasów które byłyby mogłyby być balastem balonu = = to jakiż ogromny byłby to
 gdyż moja twarz zasłania im świat, tak jak mój głos zagłusza głosy i odgłosy i pogłosy świata. I dobrze.
 balast nigdzie bym nie poleciał nigdzie bym się nie wzniósł nie wzniósłbym się ponad ani bym się nie unosił
Niech się im wydaje co chce. Co chcą żeby im się wydawało. Mnie to nie przeszkadza. Przecież wystarczy
opadłbym = = czyż to nie byłoby straszne tak spaść w otchłań przez głupie plasterki cytryny? w jaką otchłań?
wyłączyć telewizor i już mnie nie będzie ha! ha! ha! to tylko tak się wydaje – JA JESTEM I BĘDĘ! Ale jeśli tak 
na jaką ziemię? ani tego ani tamtego nie będzie więc nie będę spadał ani nie będę się wznosił ani unosił ani
zrobicie, drodzy ci-którzy-mnie-nie-chcecie, to jak oglądniecie relację z Największego Widowiska? No jak?
szybował = = co będę robił? = = = ale to nie byłoby przez plasterki cytryny te są lekkie chociaż cytryny wcale
Przecież tu nie przyjedziecie, bo wam się nie chce ruszyć z domu, a zresztą nawet gdybyście tu przyjechali,
nie są lekkie sto kilo cytryn to już całkiem spory ciężar = = sześć cytryn na kilogram dziesięć plasterków z każdej 
to cóż byście zobaczyli? Tłum, tłum i nic tylko tłum
no bo gdyby wszyscy przyjechali to byłby nieprawdopodobny tłum

cytryny to dla ułatwienia obliczeń sto razy sześć razy dziesięć razem sześć tysięcy plasterków! za dużo! ile ja ich
Z pewnością teraz wytoczycie argument atmosfery, niepowtarzalnej atmosfery no i będziecie mieli rację, bo ona
 zużywam? nie piję coca-coli z cytryną codziennie ani tym bardziej herbaty z cytryną więc zużywałbym jeden 
ta atmosfera, tym razem może rzeczywiście być niepowtarzalna tego dreszczu przebiegającego przez zgromadzonych
plasterek na dwa dni czyli miałbym plasterków na dwanaście tysięcy dni czyli na ile lat? nie nie to jakieś
i łączącego niewidzialną nicią wszystkie ciała w ogromną sieć mimo wszystko jednak niekoniecznie neuronalną,
szaleństwo przecież ja nie mam zamiaru siedzieć w tym balonie trzydzieści kilka lat musiałbym mieć jakąś
jakbyście się jednym mózgiem stawali, jednym umysłem. I co ja mogę wam zaproponować w zamian? No co?
chłodnię = = = po co chłodnia? przecież będzie wystarczająco chłodno to raz a dwa że nie będzie żadnych pleśni
Również niepowtarzalną, elektryzującą, zniewalającą atmosferę moich relacji – a one są nicią jeszcze dłuższą
i różnych innych psujów = = psuje wyginą znikną dokumentnie doszczętnie i na zawsze czyli nie pozostaną po
w jeszcze większą sieć was łączącą, w jeden wszechumysł! Tak. TAK! Właśnie tak! Nie inaczej! Nie narzekajcie
psujach ani żadne szczątki ani żadne dokumenty zaświadczające o ich istnieniu a może odwrotnie a zresztą czy to
zatem. Skupcie się. Przypomnijcie sobie ten obraz namalowany kilkaset lat temu: góra to nos, oczy to jeziora,
ważne? przecież nie mam zamiaru siedzieć w tym balonie trzydzieści lat nawet trzydziestu dni nie mam zamiaru
włosy to las i tak dalej... Twarz, która jest pejzażem. Pejzaż, który jest twarzą. Świat, który jest głową. Głowa, 
tu spędzić = = = trzy dni to góra = = = = = trzy dni wystarczą  w zupełności wystarczą  : : : : : : : : : : a potem ? ? ?

która jest światem. Moja twarz może być światem. Moja twarz jest światem. Tak. O tak. Właśnie tak. Moja twarz
a może trzeba było zostać w domu? ktoś inny by tu wisiał a ja bym go sobie oglądał ::: jego i to cholerne widowisko 
waszym światem! A dlaczego była przerwa? Otóż, jestem winien kilka słów wyjaśnienia. To był tylko okropny ptak.
::::::::: tak dobrze było! nic się nie działo przez kilka lat !!! tak źle było: nic się nie działo przez kilka lat : trochę
Jakieś ptaszysko. Krążyło i krążyło. Zrazu było punkcikiem na pustym niebie, a potem przyleciało tu. I myślałem,
powodzi dzięki którym spadły ceny biletów :: najpierw spadły bo potem wzrosły :::: ludzie latali oglądać zatopione
że wbija szpony w powłokę balonu, że uderzy w nią dziobem w akcie szalonej desperacji, ale nie wbił, ani nie uderzył.
miasta = = = co za ludzie! nic tylko by oglądali i oglądali łazili latali jeździli a ktoś na tym zarabia zawsze ktoś na
Zreflektował się. Och, przesadziłem. To te emocje, proszę wybaczyć. Skądże by się wzięły u takiego latającego 
 ludzkim nieszczęściu zarabia :::: ja też! o jak się nachapałem !!! mam teraz luksusowy napowietrzny jacht-balon 
monstrum refleksje? Żreć mu się chciało, ofiary szukał, może padliny, a może zwabiły go kolory, może ogrom
: : : : : : : : tak jeździli i jeździli latali specjalnymi samolotami nad zalanymi terenami nad pogorzeliskami aż klimat
jajowatej powłoki, może myślał, że to jakieś gigantyczne latające jajo, a wiadomo, że ptaki wariują na widok jaj .... 
nagle się uspokoił i co? i trzeba by podpalać albo zalewać? nikomu się już nie chciało - - zgnuśniały narody ---- tak
Latające jajo! Też coś! A to by było! ..... Spłoszył się i odleciał. Znowu jest punkcikiem na niebie. Krąży i krąży.
 
tak = = : popadły w odrętwienie duch w nich się zatracił jakże ja bym chciał popaść w odrętwienie! żeby się tak we mnie
I wypatruje. No właśnie. Krążę i ja. I też wypatruję. A zatem krążycie i wy. I wypatrujecie. Wy ze mną. Cóż zatem 
 duch zatracił i żebym zgnuśniał do cna czy dlatego wymyślili to Największe Widowisko? ja bym mu te książki spalił i ręce 

widzimy tam w dole? Piękne rzeczy. Same piękne rzeczy. Piękności. Pięknie widać z takiej ogromnej wysokości.
powyrywał i głowę też bym mu oderwał i wyrzucił na śmietnik szlag by ich trafił! nie ich – jego! ON to wymyślił a tamci się
Same plamy. Głównie zielone. Najróżniejsze odcienie zieleni. Ale nie tylko. Trochę żółtych pasków też. I różnych
zgodzili !! idioci !! jakby mało było tych wszystkich rocznic! tak ich wiele że duch narodu powinien po wsze czasy
plam i kropek. Piegowata ta ziemia. Albo pokryta liszajami. Pięknymi liszajami pokryta. Dziwicie się Państwo 
szybować wysoko ponad najwyższymi sferami nieba – powinien ale nie szybuje ciągle opada ciągle trzeba go popędzać
zapewne, że mówię o liszaju piękny? A dlaczegóżby nie? Jeśli jest piękny, to dlaczego miałbym o nim mówić brzydki?
ciągle trzeba dmuchać żeby nie spadł i nie roztrzaskał się duch bańka mydlana = = = = szkoda że jeszcze się nie 
albo paskudny? Należy bowiem przyjrzeć się liszajowi jako liszajowi. Rysunkowi konturu plamy, barwie, barwom,
rozpękł dawno to powinien zrobić i byłby spokój i co ja bym wtedy robił? ach spokój spokój ale co z tego spokoju ??
mieniącym się odcieniom, bogatej fakturze. To jak obraz. Dzieło sztuki liszajskiej. Liszajowskiej. Liszajańskiej.
nic tylko nuda zanudzić się można sczeznąć zbiednieć = = otóż to! nuda=bieda=nędza moralna etyczna atrofia
Tylko trzeba umieć dostrzec ten liszaj w innym kontekście. Albo bez kontekstu. Na innym tle albo bez tła.
spirytualna nic się nikomu nie chce nikogo nie można do walki poderwać nawet do śpiewania i maszerowania 
Nie jako chorobę skóry, pięknej skóry, którą toczy ohydny liszaj, bo jakże często liszaj ładniejszy jest od skóry,
a wystarczy że się coś zawali trzaśnie wybuchnie ktoś kogoś napadnie i od razu wszystkich łatwo skrzyknąć
liszaj piękny, a skóra ohydna. Właśnie. Otóż to. Ja to potrafię, a wy, drodzy Państwo, nie, więc dlaczego to ja
duch się budzi sztandary na maszty no i wreszcie wiadomo po co te maszty i te sztandary : : : : no ale on nie po to  
wam będę opowiadał co WY widzicie, bo wy przecież możecie nie zobaczyć tego co powinniście, nawet na pewno
wymyślił i robił tę głupią trójkątną książkę żeby ducha w narodzie czy ludzie czy ludziach lub ludach budzić lecz
nie zobaczycie, albo zobaczycie to czego nie powinniście zobaczyć albo nic nie zobaczycie; to najprędzej –
by tego ducha stłamsić i uśpić i rozpuścić w nicości ! ! ! ! ! ! ręce bym mu powyrywał wszystkie palce z dłoni po
bo to ja jestem waszym okiem i ja jestem waszym uchem ale tylko tym, to wystarczy, nie będę waszą ręką – sami sobie
jednym! spaliłbym te książki te trójkąty wstęgi leporella klepsydry ulice karuzele – przecież to idiotyzmy = =
podcierajcie tyłki, to wystarczy. A poza tym, jak wszyscy wiedzą, jak wy to wiecie bardzo dobrze sami bowiem
ale dlaczego jego? raczej ICH bo to oni postanowili niemożliwe uczynić możliwym im się zachciało podnieść
powtarzacie to do znudzenia, to opis czyli obrazek napisany rozwija wyobraźnię, zaś widok czyli obrazek na przykład 
z upadku to zdegenerowane pokojowe społeczeństwo bo myślą że się potem będą wszyscy zbierać żeby 
namalowany tę wyobraźnię zwija, tłamsi i upadla. Głodzi i gnoi. Zatem musicie słuchać i wyobrażać sobie,
wiwatować świętować obchodzić płakać modlić się jednoczyć płacić składki kupować pamiątki zbierać
a tymczasem ja, wasze oko, zniżę się, by dostrzec więcej szczegółów, by dostrzec jakiekolwiek szczegóły ....
na fundusz ocalenia niewiadomo czego czyli ich po prostu ich a oni będą zażywać sławy bohaterów !!!
O, by na przykład dowiedzieć się, co to za dziwne błyski. Jakby jakieś sygnały. Może ktoś puszcza zajączki
chłystki na co dzień wampiry kanalie perfidne typy a on najperfidniejszy – bestia! – no ale oni się przeliczą
przy pomocy kieszonkowego lusterka i próbuje oślepić WASZE OKO? Dowcipniś. Albo relikt dawnej epoki –
bo liczą że wpuszczą w tę pokojową sielankę trochę ożywczego cierpienia albowiem nic tak nie ożywia jak 
epoki noszenia w kieszeniach lusterek kieszonkowych okrągłych lub prostokątnych ze zdjęciem niekoniecznie
cierpienie szczególnie cudze ale własne też tylko dlaczego mnie w to wciągają? no i dlaczego tak się wściekam?
ulubionego zespołu na odwrocie. Albo konkurent. Jakiś odtrącony przetrącony – też by chciał tu być, a nie jest. 
powinienem wyć z uciechy zaśmiewać się : : : : z czego? z tego że tak się dali oszukać UUUUUUUUUUUUU
Przeto terrorysta. Chce wypalić dziurę w powłoce balonu świetlnym promieniem. Terrorysta, który wszedł.
uuuuuuuuuuUUu kto się dał oszukać? kto kogo oszukał? ONI? ON? JA? JA? ON? ONI? ONIONIONI 
w posiadanie broni laserowej! To niemożliwe. Terrorystów już nie ma. Wymarli niczym dinozaury –
sołtys wójt prezydent wikary kierownik dyrektor prezes sekretarz pleban kanonik deweloper kasjerka sprzątaczka praczka
z niewiadomych przyczyn. Zresztą to nie może być terrorysta-konkurent. Tych błysków jest wiele, 
woźny rolnik piekarz lekarz ortopeda zagorzałyczytelnikkomiksów telewidz kibicŁysicyBodzentyn żona gospodynidomowa

zatem musiałby tu stać szpaler terrorystów, cały ich sznur. I te błyski układają się w nić, we wstęgę,

gospodarzdomowy handlarznieruchomościami handlarzruchomościami złodziej gangster policjant kierowca kierownik no tak

wiją się niczym wąż, niczym strumień! Właśnie tak! Otóż i strumień. Tu ma być strumień. Niewielka 

już się powtarzam lotnik lotniczka pilot księgowa oczywiście że księgowa nie można zapomnieć o księgowej księgowa zawsze

rzeczka. I jest! Jeszcze jest. Jeszcze nie wyschła. Jeszcze coś nadaje. Jakieś tajemnicze komunikaty.

najważniejsza kto mógłby być od niej ważniejszy? portier? może portier rentier emeryt esperantysta an-glista paskudztwo!

Może woła o pomoc. O pięć tysięcy cystern czystej wody, czarnej wody ..... Niech woła. przecież i tak

jaononi JAONONI : : : : : a to dlatego się tak dali nabrać że nikt cierpieć nie będzie bohaterów też

 wnet wyparuje. Zatem zostawmy rzeką. Nie zajmujmy się nią. Przypatrzmy się innym elementom

nie będzie nic nie zostanie zatem duch nie wzleci duch opadnie opadnie e e e e e e e e e e e e e e e

scenografii tego widowiska, w szczególności owemu ruszającemu się liszajowi, już to zwiększającemu

co się ze mną dzieje? mówię prawie tak jak myślę i to co myślę : : : prawie - na szczęście prawie

się, już to zmniejszającemu, pulsującemu, drgającemu, zapewne też szumiącemu i brzęczącemu.

strasznie gorąco robi się w tym balonie coś muszę zrobić bo inaczej ugotuję się 

Za co ja mam tu pociągnąć: za tę rączkę? Chyba tak. Ciągnę.

zanim to wszystko się skończy czyli za wcześnie
Obym tylko nie opadł zbyt nisko.

a

a

a

a

a

a

a

a

a

a

a

a

a

a

!
!
!
!
!
!
!
!
!