i już jestem - - - i jak było? klarownie? oczywiście że klarownie – jaśniej? nie – a dlaczego miałoby być jaśniej? - nawet było ciemniej - - o tak zdecydowanie było ciemniej niż jest tu i w tej chwili - - - a jasność? czy jasność może być mętna? oczywiście że może być mętna - - a dlaczego niby nie mogłaby być mętna? że niby mętność i jasność stoją w sprzeczności? - - - - a skąd takie przeświadczenie? skąd takie przypuszczenie? - skoro mętność może być jasna albo ciemna bardo jasna lub bardzo ciemna bardzo bardzo jasna lub bardzo bardzo ciemna i tak dalej - bardzo bardzo dalej - zważywszy ogromną liczbę kombinacji rozmaitych bardzo to oczywiście i jasność może być klarowna lub mętna bardzo klarowna lub bardzo mętna - - - któż może to wiedzieć lepiej ode mnie? no kto? - nikt po prostu i zwyczajnie nikt - - a powietrze w ciągu dnia – no właśnie weźmy na przykład takie powietrze – jasne jest niby przezroczyste a raz widać przez nie więcej a raz mniej raz bliżej a raz dalej raz wyraźnie a raz wszystko jakieś zamazane - - - z wodą podobnie: raz mniej zamulona a raz bardziej a czasami wydaje się jak kryształ ten przysłowiowy pozbawiony skaz pęknięć i zadrapań czysty jak przysłowiowa łza która sama w sobie jest tak czysta że nie ma jej do czego porównać chociaż wiadomo że czystość łzy jest również przysłowiowa bo gdyby przyjrzeć się jej dokładnie to niejedną straszną rzecz można by w niej dojrzeć: jakieś zmętnienia opalizacje mleczności które mogłyby nawet wielce utrudniać dojrzenie czegoś przez łzę - - - oczy łzawią i świat od razu mętnieje rozmazuje się rozpuszcza topi rozlewa się i zlewa a powinno być na odwrót powinien być wyraźniejszy ostrzejszy - - - więc wychodzi na to że czystość i klarowność łez mąci widok deformuje go – ale ale – czystość go mąci czy też może patrzenie przez tę czystość? może to te smutki radości i bóle tak to wszystko mącą i zmętniają rozmazują deformują - - - - ale ale – to też niezła ekwilibrystyka czyste niczym niezmącone matactwo: klarowność która mąci! - ale jak się nad tym głębiej zastanowić - - - to co? to co? to jeszcze bardziej się zmąci? jeszcze bardziej pokręci? - zmąci czy zmętnieje? mętne myśli mącą umysł – ale ale – chwileczkę – tak nie powinno być – skoro klarowność widoki rozmywa to mętna myśl winna umysł rozjaśniać - - - - no no no - to może należałoby teraz przekształcić się ze stanu przejściowego w stan wyjściowy – i wyjść wyjść czym prędzej i już nie mącić chyba: nie zmętniać - a może: nie zamulać - a może: nie mglić? nie zamglać? - jak to będzie? nic nie będzie mgła nie ma tu nic do rzeczy nic to po mgle – mgła zasnuwa – mgła jest jakby z zewnątrz – przypływa podnosi się opada - - - mgła to stan przyjściowy – bo dlaczego nie miałoby być stanu przyjściowego? no dlaczego? tak się to teraz ładnie układa: stan wyjściowy – stan przejściowy – stan przyjściowy - - - wyjście – przejście – przyjście - - - - ale ale - teraz stan wyjściowy - - tak tak już wychodzę już wychodzę - - trochę się poprzechadzam i przyjdę – oczywiście że przyjdę - - -