- - - - czy ciemność może być mętna? może być mętna - - - - oczywiście że może być mętna - - - wszystko może być mętne to dlaczego ciemność nie miałaby być mętna? czyżby była czymś wyjątkowym? uprzywilejowanym? wyróżnionym? nadzwyczajnym? cóż takiego nadzwyczajnego i wyróżniającego może być w ciemności? - - - - - że jest ciemna? oczywiście że jest ciemna - - - a dlaczego nie miałaby być ciemna skoro to ciemność? ano dlatego że mogłaby być jasna - - - zdziwienie? zdziwienie maluje się na twarzach? o jak dobrze że ciemno – nic nie widać – jak dobrze że nic nie widać – jak dobrze że tak mało widać – prawie nic – prawie nic - - - czyli coś jednak widać - - co widać? co też może być widać w takich ciemnościach? bywają różne ciemności – oczywiście że bywają różne ciemności – ciemność ciemności nie równa bo dlaczego miałaby być równa? dlaczego miałaby być tylko jedna jedyna ciemność? żeby było łatwiej – no tak oczywiście – żeby było łatwiej – żeby nie trzeba było błądzić w tych niezliczonych rodzajach i odmianach ciągle zaskakujących - - - - jak to byłoby wspaniale: ciemno i nic kompletnie nic absolutnie nic nie widać – a tu nie jest wspaniale – ciągle nie jest wspaniale - - no to może za chwilę będzie wspaniale – może za chwilę będzie wspaniale – może za chwilę będzie wspaniale - - może być ciemność bardzo bardzo bardzo ciemna i tylko trochę ciemna – no i mogą być wszystkie gradacje odcienie mieszanki mieszaniny tak szczerze znienawidzone - - może być ciemność aksamitna – czy zatem może być ciemność jedwabna? może skoro jest jedwabista – jedwabna to nie to samo co jedwabista – tak tak wełna może być jedwabista a czy jedwab może być wełnisty? - tak tak - płócienna? wełniana? lniana? skoro kiedyś niebo - a przynajmniej jakiś jego kawałek - było lniane – podobno tu gdzieś nieopodal a pod tym lnianym niebem był jakiś teatr - to i ciemność tego nieba mogła być lub nawet musiała być lniana żorżetowa? taftowa? koronkowa? - - - może być ciemność świetlista – może oczywiście że może – skoro może być ciemność okrutna bo wykłuwająca oczy - - - ale może też być ciemność chora i cierpiąca: ciemność niesłysząca – choć to wydaje się dziwne: bo w ciemnościach dźwięki zdają się brzmieć wyraźniej czyściej jaśniej - - - jaśniej brzmieć w ciemnościach! – cóż to za pokrętności jakieś matactwa wykrętasy ekwilibrystyka – a może to czystej wody pomroczność jasna – albo pomroczność ciemna - - - albo najzwyczajniejsza w świecie zamoroka - - - a skoro bywa ciemność błyszcząca srebrzysta to i musi być ciemność matowa ciężka ołowiana stalowa żelazna mroczna - - - - lecz z mrocznością mnie proszę nie mylić! - zdenerwowałam się? o nie – oczywiście że nie – czymże się tu denerwować? czyimś mętnym rozumowaniem? niepełnym pojmowaniem? niewyraźnym widzeniem i słyszeniem? - - śpię spokojnie - - nad wyraz spokojnie - - - czym mam się martwić? wszystko ogarniam wszystko przenikam wszystko nasączam wszędzie jestem zawsze jestem nigdy mnie nie brakuje nigdzie mnie nie brakuje - - - - - jestem stanem przejściowym? może i jestem – no i co? no to jestem stanem przejściowym – to świetnie – wszystko jest stanem przejściowym – istnieje tylko stan przejściowy – wszystkie stany są stanami przejściowymi – wszystkie stany są stanami chwilowymi choć chwile mogą być różne oj mogą być różne tak różne i rozmaite i pomieszane jak ciemności i jasności - - i tak sobie przechodzę – chadzam sobie – spaceruję – zwiedzam – podróżuję – nie spieszę się – przechodzę wirtualnie – oczywiście że wirtualnie że na niby - - no bo jak można przechodzić z czegoś do czegoś skądś dokądś skoro jest się WSZĘDZIE I WE WSZYSTKIM? - to można by się co najwyżej przelewać – raz tu jest mnie więcej a raz tam – i zmiana – i chlup – i hop – i szussss – szszszszsz przeszypuję się niszym piaszek - - - a poza tym skoro tylko ja istnieję skoro jestem wszechstanem to cóż mi szkodzi przechodzić z czegoś co nie istnieje do czegoś co nie istnieje? z jednego wyobrażenia w drugie wyobrażenie? jeśli to komuś sprawia przyjemność i daje mu satysfakcję - - - nie jestem przecież jakąś okrutną modliszką jakimś nieokrzesanym potworem - - - - - to może teraz przejdę sobie w KLAROWNOŚĆ? - siuuuup i już mnie nie ma









i już jestem - - - i jak było? klarownie? oczywiście że klarownie – jaśniej? nie – a dlaczego miałoby być jaśniej? - nawet było ciemniej - - o tak zdecydowanie było ciemniej niż jest tu i w tej chwili - - - a jasność? czy jasność może być mętna? oczywiście że może być mętna - - a dlaczego niby nie mogłaby być mętna? że niby mętność i jasność stoją w sprzeczności? - - - - a skąd takie przeświadczenie? skąd takie przypuszczenie? - skoro mętność może być jasna albo ciemna bardo jasna lub bardzo ciemna bardzo bardzo jasna lub bardzo bardzo ciemna i tak dalej - bardzo bardzo dalej - zważywszy ogromną liczbę kombinacji rozmaitych bardzo to oczywiście i jasność może być klarowna lub mętna bardzo klarowna lub bardzo mętna - - - któż może to wiedzieć lepiej ode mnie? no kto? - nikt po prostu i zwyczajnie nikt - - a powietrze w ciągu dnia – no właśnie weźmy na przykład takie powietrze – jasne jest niby przezroczyste a raz widać przez nie więcej a raz mniej raz bliżej a raz dalej raz wyraźnie a raz wszystko jakieś zamazane - - - z wodą podobnie: raz mniej zamulona a raz bardziej a czasami wydaje się jak kryształ ten przysłowiowy pozbawiony skaz pęknięć i zadrapań czysty jak przysłowiowa łza która sama w sobie jest tak czysta że nie ma jej do czego porównać chociaż wiadomo że czystość łzy jest również przysłowiowa bo gdyby przyjrzeć się jej dokładnie to niejedną straszną rzecz można by w niej dojrzeć: jakieś zmętnienia opalizacje mleczności które mogłyby nawet wielce utrudniać dojrzenie czegoś przez łzę - - - oczy łzawią i świat od razu mętnieje rozmazuje się rozpuszcza topi rozlewa się i zlewa a powinno być na odwrót powinien być wyraźniejszy ostrzejszy - - - więc wychodzi na to że czystość i klarowność łez mąci widok deformuje go – ale ale – czystość go mąci czy też może patrzenie przez tę czystość? może to te smutki radości i bóle tak to wszystko mącą i zmętniają rozmazują deformują - - - - ale ale – to też niezła ekwilibrystyka czyste niczym niezmącone matactwo: klarowność która mąci! - ale jak się nad tym głębiej zastanowić - - - to co? to co? to jeszcze bardziej się zmąci? jeszcze bardziej pokręci? - zmąci czy zmętnieje? mętne myśli mącą umysł – ale ale – chwileczkę – tak nie powinno być – skoro klarowność widoki rozmywa to mętna myśl winna umysł rozjaśniać - - - - no no no - to może należałoby teraz przekształcić się ze stanu przejściowego w stan wyjściowy – i wyjść wyjść czym prędzej i już nie mącić chyba: nie zmętniać - a może: nie zamulać - a może: nie mglić? nie zamglać? - jak to będzie? nic nie będzie mgła nie ma tu nic do rzeczy nic to po mgle – mgła zasnuwa – mgła jest jakby z zewnątrz – przypływa podnosi się opada - - - mgła to stan przyjściowy – bo dlaczego nie miałoby być stanu przyjściowego? no dlaczego? tak się to teraz ładnie układa: stan wyjściowy – stan przejściowy – stan przyjściowy - - - wyjście – przejście – przyjście - - - - ale ale - teraz stan wyjściowy - - tak tak już wychodzę już wychodzę - - trochę się poprzechadzam i przyjdę – oczywiście że przyjdę - - -