Dlaczego na szmaragdowych? Czy ktoś gdzieś widział szmaragdowe fortepiany? Szmaragdowe fortepiany z jedwabnymi strunami? Może gdzieś są takie ludy, które produkują właśnie szmaragdowe fortepiany z jedwabnymi strunami. Albo chryzolitowe z papierowymi strunami. Wszystko jest możliwe. Skoro są tacy, co robią papierowe membrany do bębnów, to mogliby być też tacy co skręcalilby z papieru struny do fortepianów.
A klawisze? Z czego byłyby klawisze?









Dlaczego w pięty? No dlaczego ma iść w pięty? Co niby jest takiego w piętach że w nie idzie? Dlaczego taka pięta ma być lepsza od kolana? Słyszałeś, żeby coś komuś kiedyś poszło w kolana? Albo w łydkę? Nie. Nic nikomu nigdy i nigdzie nie idzie w kolana. Ani w łydki ..... Chyba że są takie kraje gdzie idzie. Może są takie tajemniczne ludy, którym idzie w łokcie albo w nadgarstki. Z chęcią poznałbym przedstawiciela takiego ludu. Pewnie oni nie mają pięt. Może nawet nie mają nóg. Mają za to cztery ręce. I dzięki temu grywają na szmaragdowych fortepianach utwory Aniellego na osiem rąk!

..... Ale im powiedziałem! Ale im powiedziałem! Dosoliłem im. Ale im dosoliłem ...... Będzie ich palić i piec ..... Będą musieli pić teraz jak smoki. Wszystko wypiją. Pękną – a dalej ich będzie piec. Tak im dopiekłem. Nawet jakby wypili wszystko co się da wypić ..... W pięty im pójdzie. Tak im pójdzie w te pięty, że będą chodzić na palcach. A jak już się nachodzą na tych palcach, to im znowu powiem coś takiego, że im pójdzie w palce. I tak im w te palce pójdzie, że nie będą mogli stąpnąć, nie będą mogli postawić stopy na ziemi. Tak się będę unosić nad ziemią. A ja im jeszcze tak powiem, że im nie tylko pójdzie w pięty i w palce, ale i w wątpia .... co to są wątpia? .... no to pójdzie im w wątroby – skoro można powątpiewać czy teraz oni mają wątpia  i w płuca też i w nerki i w żołądki i w mózgi ..... we wszystko im pójdzie – tak im powiem ..... I będą zupełnie jak nadmuchane balony. A ja tylko chuchnę leciutko i wszyscy będą się przemieszczać tam dokąd ich to moje chuchnięcie doniesie ....... Pod warunkiem, że będą słuchać. Bo teraz nie widać, żeby słuchali. Ja mówię, a oni nic. Co innego im w głowie, co innego w uszach, co innego w brzuchach. Gdzieś mają to co powiedziałem. Jakbym tak któregoś teraz wywołał i zapytał o czym mówiłem, to by się pewnie zdziwił, że ja coś mówiłem. On coś mówił? Pytałby siebie i innych takich jak on przygłuchych idiotów. On coś mówił? No coś takiego – to tam ktoś coś mówił! A tu nic a nic nie było słychać .... Dobrze, że nie było słychać, bo pewnie mówił jakieś farmazony, takie farmazony, że jak się ich posłucha to ...... No? No co? Co by ci się stało matole jeden jakbyś ich posłuchał? Myśl by przebiegła przez ten czerep i zmąciła klarowny budyń co go wypełnia? Jasne czoło by się zachmurzyło na chwilę? ....... Gnoje! To ja wam dopiero powiem. Zobaczycie! Usłyszycie

Ale mi w gardle zaschło.

Kurz jak na pustyni .....





















bo dawniej to mieli je wszyscy i czasami coś im na nich siadało – ciekawe co im siadało? - właśnie o to chodziło, że nikt nie wiedział co to było



















Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie nagłaśniał ten przygłup. Że nie będzie naciszał ten przygłuch – tak powinienem powiedzieć. Czy nie ma nikogo innego? Przecież jak tam na górze nie odkręci mikrofonu głośniej to znowu nikt nic nie usłyszy! A ja muszę ryknąć! To musi być taki ryk, że go usłyszą w całym powiecie. Tam w dole na tych wszystkich polach i łąkach. To się musi przetoczyć jak grzmot ...... Tylko czy oni w ogóle planują tam jakieś wystąpienia? Może oni myślą, że tyle wystarczy. Albo im kabla nie starczy. Zawsze im kabla nie starcza. Nigdy im kabla nie starcza. Zawsze czy nigdy? Zawsze czy nigdy?