Skrót CBS wcale nie powinien kojarzyć się ze słynną niegdyś wytwórnią płyt. Mógłby się z nią kojarzyć, gdyby owa wytwórnia miała ambicje nagrania i wydania na płytach wszystkich dźwięków. (Dodajmy: możliwych, czyli, w domyśle, wydanych-zagranych-wygenerowanych-itd. Dźwiękami niemożliwymi (nie wiem co w domyśle) zajmowało się bowiem Studio Dźwięków Niemożliwych niejakiego Tadeusza Sudnika.) Takich ambicji jednak nie miała, co sprawia, że skojarzenie jest czysto powierzchowne. Skrót CBS należy rozszyfrować następująco: Centralne Biuro Słów. I tu nasuwa się skojarzenie, już wcale nie powierzchowne, z Centralnym Biurem Śledczym. Zadaniem CBS było bowiem oczyszczenie języka polskiego ze wszelkich obcych naleciałości i wpływów. Zajmowali się tym specjalnie przeszkoleni agenci, których zadaniem miało być wyszukiwanie słów obcego pochodzenia, słów-śmieci, i wycofywanie ich z obiegu (na wzór zniszczonych banknotów). Jak również donosić na tych, którzy takich słów używają, by potem karać ich grzywnami (niekiedy dosyć wysokimi, jeśli słowo nie nosiło nawet śladów spolszczenia). Miało to być całkiem poważne źródło dochodu narodowego brutto. Kij jednak jak zwykle ma dwa końce, zaś złe wychodzi na dobre jak też i odwrotnie. Liczba używanych słów dramatycznie spadła. Tak dramatycznie, że w użyciu było ich mniej niż agentów CBS. Dużo dużo dużo mniej. Dramatyczność sytuacji polegała na tym, że język polski zaczął zanikać. Coraz wnikliwsze badania, coraz lepsze metody tropienia, coraz lepsza aparatura, coraz sprawniejsi agenci i wkrótce język polski zniknąłby na zawsze. To znaczy (i to nawet jest jeszcze gorsze): mogłoby się okazać, że nigdy nie istniał. Katastrofie zapobiegł mianowany na szefa w najbardziej krytycznym momencie agent K.Ż. Jak na agenta przystało K.Ż. był osobą o życiorysie tajemniczym i pokrętnym i próżno by szukać odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że został agentem CBS i jak to się stało, że został potem jego szefem. Musiałaby to być odpowiedź bardzo nie wprost, zważywszy, że kiedyś K.Ż. słynął w wąskim kręgu znajomych (do którego należał autor owej niesławnej trójkątnej książki, a do którego nie należał tłum gromadzący się na placu) jako niestrudzony łowca słów starych, dziwnych i zakurzonych. A także jako twórca słów, również ich konserwator i rekonstruktor. Widocznie jego dotychczasową funkcję w Biurze można by określić mianem Konia Żarnowskiego (CBS miał swoją siedzibę w Żarnowie, w najbardziej sennym z sennych miasteczek, a to dlatego, że nikt, ale to absolutnie nikt nie uwierzyłby w to, że tam właśnie może znajdować się siedziba tak ważnego urzędu, chociaż można by się tego domyślać zważywszy fakt, iż rynek miał tam kształt trójkąta!) ...... W każdym razie CBS zmieniło radykalnie front i zajęło się spisywaniem i dopisywaniem słów, a każdy obywatel miał teraz dostawać nagrodę za dostarczenie jakiegoś nie zanotowanego do tej pory słowa. Tak oto zrodziła się idea Centralnego Rejestru Słów, w którym to rejestrze miały znaleźć się wszystkie słowa wypowiedziane i napisane w tak zwanym języku polskim, a z czasem wszystkie słowa wypowiedziane i napisane we wszystkich językach. Nie należy mylić tego z Księgą Słów Wszystkich – ta bowiem jest szaleństwem opartym na zupełnie innej metodzie i generuje strony takie jak ta prezentowana poniżej:

Rozdział / Chapter: 6
 

 
dla / for: 

Szkoda, że jeden i drugi projekt zostaną tak brutalnie przerwane.