czy to dalej ja? ja-głowa? ja-tułów? ja-noga? ja-ręka? ja-plecy? czy moje plecy mogą być mną? czy moje plecy SĄ mną? ...... jeśli ja myślę o sobie ja to znaczy że jestem ja ... to powinno wystarczyć – a może wystarcza też to że ktoś o mnie myśli ktoś o mnie mówi ktoś mnie sobie wyobraża ktoś o mnie śni komuś coś po głowie chodzi coś się mu majaczy ...... lecz jeśli ja odłączyłem się od innego ja którego byłem częścią ..... albo to ta część która jest mną była nim ...... w tej części było jego poczucie ja .... jego czyli moje ..... bo jeśli tak było to nic się nie zmieniło: on to ja – ja byłem nim – ja dalej jestem ja dla siebie czyli także dla niego który był mną ...... tylko że jestem teraz mniejszy bo jakby okrojony bo jakby coś ze mnie poodpadało

rozpadamy się? nie, nie rozpadamy się - oni się rozpadli a my nie i nie rozpadniemy się – dlaczego mielibyśmy się rozpadać? z jakich powodów? dla jakich celów? - nie ma rys i pęknięć i nie ma żadnych wewnętrznych naprężeń ani nacisków z zewnątrz – jesteśmy nierozszczepialni i nierozdzielni
gdzie być?
gdzie teraz
się potoczyć?
kim być? czym być?
polecieć w krzaki
upaść w wysoką trawę
w gęste krzaki
ukryć się ukryć się
nie dać się znaleźć
nie być znowu skuwanym
obijanym rzeźbionym -
potoczyć się uciec
wędrować
toczyć się i toczyć
dosyć tego tkwienia
w jednym miejscu –
toczyć się –
toczenie może być
niebezpieczne
można spaść wpaść
zapaść się napaść
być napadniętym
rozbić potłuc
zbić obić zabić
nabić wbić
ale nie zgnić

czy teraz będzie kilka końców? ........ każdy inny? każdy będzie dotyczył czego innego? jeden lepszy lub gorszy od drugiego? ....... czy też będą musieli wszystkie kawałki zlepić? ....... a jeden drobniutki zaginie i nigdzie nie będzie go można odnaleźć i dzięki temu świat uzyska nieśmiertelność i cały cykl opowieści o tym jak to ten lub ów odnalazł zaginiony kawałek i szantażuje innych albo sprzedaje go jakimś niegodziwcom albo sam będąc godziwcem rozciera go na pył żeby już nikt nigdy nie mógł go dopasować do pozostałych fragmentów – dlaczego jednak nikt nie wpadnie na pomysł żeby zniszczyć któryś z tych pozostałych nie zaginionych i ogólnie dostępnych przez nikogo nie pilnowanych fragmentów? ..... czy też może jest tak że tylko któryś z tych fragmentów ma moc zniszczenia świata i nie wiadomo który to jest – albo jakaś konfiguracja ....... ale czy oni o tym wiedzą? czy my o tym wiemy? czy ktoś o tym coś wie? tak naprawdę – bo tylko zmyślają fantazjują konfabulują kombinują kompromitują komponują kompostują postulują stulają
Wreszcie wreszcie WRESZCIE uwolniony jestem i wreszcie mnie widać. Tyle lat w ukryciu. Tyle lat zasłonięty. Tyle lat niewidzialny i niewidziany. Chyba tyle lat co ziarenek piasku. Nikt nie odkuł tego co mnie zasłaniało. Nikt mnie nie zobaczył ukrytego pod tą szarą skorupą. Musiało samo odpaść. I oto jestem. I oto znowu nikt mnie nie widzi. Bo ciemno. Co za pech! Co za nieszczęście! Co za tragedia! Co za dramat! Co za perfidia losu! Co za.... Ciągle ciemno. Trzeba doczekać brzasku. Musi mnie coś oświetlić. Musi mnie otoczyć jasność, żeby mogli mnie zobaczyć. I żałować, że mnie nie dostrzegli wcześniej. I dziwić się skąd to się wzięło. Takie piękno. Taka niezwykłość ........ Ale coś mnie trzyma. Nie jestem uwolniony całkowicie. Nie wydostałem się cały. No co za pech! Co za dramat! Co za niegodziwość! Puszczaj! PUSZCZAJ! Jeszcze należałoby to odkuć. Niech to ktoś odkuje! To musiałoby odpaść. Jeszcze ten kawałek. Tam. Niewielki. Ale ciąży bardzo, bo mnie psuje. Bo mi nie pozwala. Bo mnie niszczy. Bo zaburza harmonię kształtów. Bo mnie zniekształca. Co za okropność! Co za historia! Co za...... Odpadnij! Odpadnij! Odpadnij!











poleciałbym pofrunął – mały jestem – ktoś mnie podniesie i ciśnie i będę leciał – spadnę i znowu ktoś mnie podniesie i ciśnie i znowu będę leciał – do innych krain dolecę – będę fruwającym kamieniem – będę wędrującym kamieniem – spadnę na coś co fruwa i będę z tym czymś fruwał nie spadając

nic nie przypominam z niczym się nie kojarzę znowu znowu jestem tylko kamieniem tylko kamieniem nie jestem już figurą niczego nie przedstawiam niczego nie udaję niczego nie symbolizuję nikt przede mną nie klęknie nikt mnie nie podniesie będę leżeć tu i leżeć obrastać i zarastać znikać i pojawiać się może coś pode mną wykopie norę może nikt i nic mnie nie zauważy może do niczego nie będę się nadawać i zostawią mnie w spokoju może mnie ziemia przykryje i nie będzie mnie chłostał wiatr nikt mnie nie będzie podziwiał i dobrze bardzo dobrze z tego podziwiania tylko same kłopoty niech się odczepią niech się nie przyczepiają niech się nic do mnie nie przyczepia niech będę śliski śliski śliski

i mogę się przemieszczać   
w dowolną stronę   
i z dowolną prędkością