Jak żyć zajmując jak najmniej miejsca


Skoro już wiemy, że nie da się żyć nie zajmując w ogóle miejsca, to zastanówmy się jak żyć, żeby go zajmować jak najmniej.

Należy wyraźnie podkreślić, że chodzi o przestrzeń trójwymiarową, a nie o punkt, lub zbiór punktów na płaszczyźnie. To musi być jasne, inaczej zaraz ktoś sobie pomyśli, że wystarczy stanąć na paluszkach i problem zostanie rozwiązany. Niestety nie zostanie. Stanie na paluszkach problemu zajmowania przestrzeni nie rozwiązuje.

Zupełnie oczywiste wydaje się spostrzeżenie, że im kto mniejszy, tym mniej miejsca zajmuje. Bakteria zajmuje mniej miejsca niż słoń. Skąd zatem ta niewielka doza niepewności wyrażona słowem wydaje się? Ano stąd, że wszystkie bakterie razem zajmują nieporównanie więcej miejsca niż wszystkie słonie razem.

Równie oczywiste jest spostrzeżenie, że jeśli ktoś chce zajmować mniej miejsca, to powinien być mniejszy niż jest. Ten postulat również powinien być okraszony słowem wydaje się, a wątpliwości dotyczą głównie możliwości zrealizowania tegoż postulatu. W zasadzie jedyne co można zrobić, to schudnąć, jeśli ktoś jest gruby, chociaż chudy też może być jeszcze chudszy. Aczkolwiek chirurgia plastyczna poczyniła niebywałe postępy, to jeszcze chyba niewystarczające, by z wielkoluda zrobić małoluda. I raczej trudno wyobrazić sobie, że ktoś zdecydowałby się na skrócenie sobie nóg (albo przynajmniej stóp – nie musiałby wtedy stawać na paluszkach). Tu od razu przychodzi do głowy inżynieria genetyczna jako metoda znacznie subtelniejsza niż rzeźnictwo. Subtelniejsza pod jednym względem, a pod drugim nieporównanie bardziej kontrowersyjna i chamska. Grzebanie w chromosomach budzi powszechny strach i równie powszechną odrazę. Przynajmniej teraz. Również zastosowanie metod znanych z rozmaitych hodowli nie znalazłoby uznania w oczach obywateli. Cóż by nam jednak przyszło z tego, że bylibyśmy znacząco mniejsi, jeśli żylibyśmy w otoczeniu stworzonym dla ludzi większych – zmniejszanie wszystkich otaczających nas przedmiotów okazałoby się koszmarem pożerającym niewyobrażalne ilości przestrzeni i energii.

Tak oto doszliśmy do istoty problemu. A jest nim umysł. Bo to ten monstrualny umysł potrzebuje i zajmuje nieporównanie więcej miejsca niż ciało.

Dlatego należałoby woleć:
szałas od pałacu
własne nogi od samochodu, a krętą ścieżkę wydeptaną tymi nogami od sześciopasmowej autostrady
duet od orkiestry symfonicznej
rysunek na skrawku papieru od wieloelementowej instalacji
fujarkę od fortepianu
prostą pentatonikę od systemu dur-mol
szum (bądź ryk) wiatru od oratorium
dłonie od katedry
uśmiech od najżarliwszej litanii
haiku od powieści rzeki
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
I nie zapominać, że najlepszy jest niemy zachwyt.




Zadanie domowe: jak przekonać drzewo, by się nie rozrastało?


<<<