No, nie cały. Oparcie jest proste. Chociaż mogłoby być lekko wygięte, esowate, żeby wpasować się w krzywizny pleców. Jest biały. Trochę odrapany, tu i ówdzie. Nie jest przecież nowy. Swoje lata już ma. Stoi koło okno z pięknym widokiem: na łagodne góry pokryte ciemnozielonym lasem, prawie czarnym. Płyną te góry, płyną, falują, donikąd nie dopływają, ciągle tu są, ciągle sprawiają wrażenie, że jutro, najdalej za dwa dni już ich tutaj nie będzie, wreszcie odpłyną, zielone morze uspokoi się, wygładzi, wyrosną na nim kwiaty.... Kusi ten fotel, ach, jak kusi. Siąść w nim, bujać się łagodnie, jakby się płynęło łódką po tych zielonych falach..... Siadamy w nim. Odpychamy się nogami od desek podłogi.... Cóż za rozczarowanie! Nic nie widać przez okno! Nagle te drzewa, ich nieustannie szepczące korony, które były gdzieś tam w dole, gdzieś poniżej stóp, może nawet były niczym dywanem podwodnych glonów, wystrzeliły w górę zapełniając całe okno, ledwie cienkie pasemko nieba widać u góry..... To okno i fotel są w bibliotece. Biblioteka nie jest imponująca, lecz zupełnie wystarczająca, by spędzić w niej kilka lat zanim zabrakłoby książek do czytania.... no, ale gdyby czytać je na różne sposoby, wtedy kilku żywotów byłoby za mało..... Fotel, okno i biblioteka są na poddaszu. A dach jest zwyczajny, dwuspadowy, żadnych tu nie ma krągłości, żadnych wolut, żądnych linii niebezpiecznie wijących się – wszystko bardzo proste, schludne, uporządkowane..... Można bujać się w fotelu i czytać, i bujać się, i czytać, i tak przez całe lato i jesień, aż z drzew opadną liście i ukażą się łagodne góry pokryte ciemnozielonym lasem, prawie czarnym.... chyba że już ich tam nie będzie, że wreszcie odpłyną, że nie powstrzyma gęsta sieć nagich gałązek, labirynt pęknięć na glazurze nieba.... ??? Skucha. Rozczarowanie. Wszyscy myśleli, że „S” jest od „super”, że apartament to apartament – wygodne kanapy, multimedia, wanny wielkie niczym małe baseny, subtelnie sącząca się muzyka, delikatny masaż.... a tu zamiast miękkich dywanów surowe sosnowe deski, ptaszyska wrzeszczące za oknem, stukot deszczu o blachę.... Tak, złakomili się, nie pomyśleli, że tu może chodzić o apartament mentalny..... |