Różne.
Odmiany stare,
czyli te występujące coraz
rzadziej, te coraz trudniejsze
do znalezienia, coraz częściej
znane ze wspomnień i opowiadań,
a wnet nieomal mityczne i legendarne, wręcz uznawane za
wymysł bajkopisarza. Odmian tutejsze, czyli tu wyhodowane,
tylko tu występujące, a tam już nie,
a za chwilę nie występujące także i tu, bo jabłonie starzeją
się, próchnieją ich krótkie pnie, coraz bardziej pochylają
się ku ziemi, jakby chciały podeprzeć się gałęziami, jakby
chciały wrosnąć do
ziemi, wrócić do jej łona, z którego kiedyś wyszły.
Kronselki. Antonówki. Kosztele. Papierówki. Te ciemno-
czerwone, bez nazwy, kruche,
soczyste, z leciutką
goryczką....
Różne także
ze względu na
porę
dnia. Poranne -
ciągle mające
w sobie nocny chłód, często z kroplami rosy...
Przedwieczorne -
nagrzane słońcem, albo chłodne, nie zimne, bo schowane w
gąszczu. Podeszczowe....
Różne
ze względu na miejsce
zerwania. Spady, czyli te nie
zrywane, lecz podniesione z ziemi,
na przykład takie, które dopiero
co spadły, same lub strząśnięte,
i jeszcze nie widać na nich żadnych obić, plam, pęknięć,
zadrapań,
nadgryzień i naddziobań. Te zerwane
z nisko zwieszonych gałęzi, czyli te najłatwiej dostępne. Te
zerwane z czubka, czyli te najtrudniejsze do zdobycia,
wymagające ryzykownego wspinania, lecz najdojrzalsze,
najokazalsze, najlepiej nasłonecznione.
Różne ze względu
na porę roku..... Przede wszystkim letnie i jesienne.
Zaczynające dojrzewać – więc twarde, mocno kwaśne.... Już
przejrzałe – na przykład te zwane papierówkami, zapewne właśnie
dlatego, delikatne, waciaste, prawie puszyste, nieomal jak
pianka, nieco
mdłe i za to uwielbiane
przez niektórych jak
i pogardzane przez
innych.....