Oszałamiająca kariera głupoty


Zaiste, niebywała. Niesłychana. Niewiarygodna. Niewyobrażalna.

Lecz czy kariera? Czy aby na pewno mamy do czynienia z karierą? Czy miałoby sens stwierdzenie, że grawitacja zrobiła oszałamiającą karierę we wszechświecie?

Dałoby się to powiedzieć o pojęciu głupota, lecz to pojęcie, to słowo nie zrobiło większej kariery niż inne słowa. Ani przedtem, ani dziś.

Gdyby głupota robiła karierę, to jej kariera, jak każda, ulegałaby wahaniom, mniejszym lub większym, osiągałaby jakieś szczyty, by załamywać się na nich i spadać w doliny albo i otchłanie, mogłaby nawet ulec załamaniu, lecz nic takiego się nie stało. Nie odnotowujemy wzlotów ani upadków. Odnotowujemy stan stały i niezmienny… Och nie. Bądźmy precyzyjni. To stan nieco zmienny, trapiony niewielkimi, właściwie nic nie znaczącymi fluktuacjami, stan z tendencją do słabo widocznego, aczkolwiek stałego wzrostu, ciągłego rozprzestrzeniania się, powolnego rozlewania się na coraz to nowe obszary. Czy to można uznać za karierę? Oczywiście, że można. Wszystko można, lecz nie wszystko wypada. Możemy niekarierę, lub antykarierę, uznać za karierę, lecz niekariera (antykariera) nie stanie się przez to karierą. Nasze słowa nie mają mocy sprawczej, niczego nie zmieniają, wbrew temu co nam się tak ochoczo (i tak głupio) wydaje. Nasze nazywanie rzeczy po imieniu, też niczego nie zmienia, albowiem rzeczy nie mają imion i przypisywanie im takich lub innych imion w żaden sposób na naturę nazywanych rzeczy nie wpłynie. Nikt nam nie zabroni mówić na stół krzesło, lecz stół dalej pozostanie stołem, nie stanie się krzesłem, nawet kiedy na nim siądziemy.

Więc jeśli nie mamy do czynienia z karierą to z czym?

Na pewno z oszołomieniem.



<<<