Zwabiły ich kolorowe litery.
I bardzo dobrze. Niech tam sobie siedzą i dukają. Może coś wydukają. Jak będą dużo dukać, to wydukają. Tylko muszą dukać naprawdę dużo. Barrrrrrdzo dużo. Zatem niech dukają. Niech im się wydaje, że do czegoś ich to dukanie doprowadzi. Bo przecież wiadomo, że do niczego. I donikąd. Bo inaczej być nie może, jako że oni dukają krtanią, ustami i mózgiem.
My zaś nie dukamy. My mruczymy. PRZEPONĄ. I o to właśnie chodzi.
MMMMMmmmmmmmrrrrrrruczymmmy.
Chodzi o to, żeby mmmmrrrrrrrruczeć jak koty. Żeby wibrrrrrrracje dźwięku przenosiły się na całe ciało i żeby całe ciało wibrrrrrrowało. Krtań tego nie zrobi, bo jest za mała i położona za wysoko. Przepona – tak. Przepona jest większa i położona nisko i dlatego potrafi rrrrrrrrrrrozwibrrrrrrrrrować całe ciało.
Podobno koty nie tylko mają dziewięć żyć, ale dziesięć razy rzadziej zapadają na rozmaite choroby niż psy. Dlatego że mmmmmmmmrrrrrrruczą. A psy tylko warRRRRczą. WarRRRRRRRRczeć to my też potrrrrrrrrrrrafimy. Ale z waRRRrrrrczenia nic nie przychodzi poza wścieklicą.
I tu pojawia się pytanie: dlaczego koty? dlaczego psy nie nauczyły się mmrrrrrrrrrruczeć przeponą? dlaczego nie mrrrrrrrrrrrruczą małpy, gazele, hipopotamy i jelenie?
My też nie. Dlatego chcemy tę sztukę opanować. Chcemy mmmmmmmmmrrrrruczeć, mieć jedenaście żyć i pięć razy rzadziej zapadać na rrrrrrrozmaite choroby niż koty.
Nie możemy być gorsi od kotów. Też chcemy posiąść sekret mmmmmmmmmmmmrrrrruczenia. Poprzez praktykę. Poprzez ćwiczenia. Nie będziemy kroić kotów, żeby dowiedzieć się co też takiego innego mają w środku, czego nie mają inne stworzenia, bo przecież już wiadomo, że nie mają w sobie niczego niezwykłego, żadnego cudownego narządu.
Będziemy ćwiczyć.
  Mruczeć. MMMMMMMMMmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm.
    Bez O na początku. Od razu mmmmmm....
 Najpierw krrrrrtaniowo, bo inaczej przecież nie potrafimy.
Potem to mmmmmmmmmmmmm będziemy stopniowo obniżać. Niech wibrrrrrrrują oskrzela, pęcherzyki płucne, płaty płuc, żebrrrrrrrra. MRRRRrrrrrr. Niżej, jeszcze nnnnnnnnnnnniżej
(n też dobre, chociaż ciut gorsze od m).

   Nnnnnnnno i nnnnnnnnnnnic.
        Ciągle nnnnnnnnnnnnnnnnnnic.
       Jeszcze nnnnnnnnnnnnic.
  Na rrrrrrrazie nnnnnnnnic.
       Do przeponnnnnnny ciągle daleko.
   Przepona żyje sobie swoimmmmmmmmmmmm życiemmmmmmmmmm....

Niedobrze, niedobrze.... Jednak trzeba zapomnieć o krrrrrrrrrtani.
  Mmmmmmmmmusimy zacząć od przepony. Od dołu.
      Musimy wprawić w drrrrrrrrgania przeponę.

  Oporrrrrrrrrrnnnnnnnn ta przeponnnnnnnnna.
   Strrrrrrrrrrrrrasznie oporrrrrrrrrrrrrrrna.