Literartura to sztuka układania liter.

Sztuką układania liter jest też pisanie anonimów, oczywiście w wersji klasycznej, teraz chyba nader rzadko uprawianej, kiedy to litery wycinane są z różnych gazet. Literartura nie jest sztuką pisania anonimów. Mamy tu zatem do czynienia z ciekawym przypadkiem:
A = C i B = C lecz A ≠ B.

Natomiast kaligrafia, wbrew pozorom, nie jest sztuką układania liter. Dlatego literartura nie jest kaligrafią, choć niekiedy może nią być.

Literartura najbardziej przypomina sztukę układania kwiatów. Po co zrywamy dzikie kwiaty i tworzymy z nich dziwaczne układy, skoro tak pięknie rosną na łące?

Gdyby w Liberlandii był naród, to można by powiedzieć i napisać o literarturze, że to tutejsza sztuka narodowa. Na szczęście nie ma tu żadnego narodu, nie ma więc też i sztuki narodowej. Czy jest to zatem sztuka państwowa? Nie. To raczej jest państwo. To właśnie jest państwo. Te dywany, kobierce, kalambury, rebusy, labirynty, arabeski, plątaniny, kłącza....

A gdzie jest ta łąka na której rosną dzikie litery? To pośrodku takiej łąki powinna być pracownia układacza liter. Albo literarta. Nie – układacza. Układacz brzmi lepiej. Przypomina zaklinacza.... Zaklinacz liter.... Niewielki domek. Nieomal szałas. Buda jakaś. Sklecona z desek. Ze szparami. Żeby hulały w niej ciepłe przeciągi. Lepiej by schły zerwane litery i powiązane w pęki niczym zioła....

<<<