- - - - - ale ciepła noc = = = = = ciepluteńka = = = cichuteńka = = = spokojniutka = = = = = jak to miło rdzewieć w taką noc = = = = = = taka noc sprzyja rdzewieniu = = = =
co prawda mogłoby być trochę bardziej wilgotno = = = mogłoby być parno ......
a cicho to w zasadzie nie jest . . . . . coś ciągle skrzypi i skrzeczy – ćwierka – cyka - - -
a tam daleko coś krzyczy i porykuje - - to dobrze – powietrze rozwibrowane leciutko drżące – wtedy łuseczki rdzy lepiej odpadają – swobodniej = = =
sypią się niczym płatki zwiędniętego kwiatu . . . . . . dekomponuję się . . . . . . . dekonstruuję się . . . . . . . pomalutku – kawałeczek po kawałeczku - - - -
cząsteczka po cząsteczce . . . . . . . niezauważalnie = = =
niby niezauważalnie a tu z każdym dniem coraz mnie mniej – z każdą godziną - - - -
coraz mnie mniej - - - konsekwentnie się rozsypuję . . . . . . ze stałą prędkością . . . . .
już się mnie nie da uruchomić – już się nie nadaję do muzeum –
już się nie nadaję na złom – już się nie da na mnie grać . . . . . . .
chociaż nic nie wiadomo – wariatów nie brakuje = = = = =
w każdej chwili może się jakiś pojawić :
spojrzy i ujrzy we mnie niezwykłą formę której poszukiwał od lat :
dotknie mnie i usłyszy dźwięk jakiego poszukiwał od lat :
i tak dalej : : : : : : : : : :
lepiej ich nie wywoływać bo będą mnie wozić
po galeriach albo obijać drewnianymi pałkami
a wokół mnie będzie pląsać hałaśliwy tłum - - - -
lepiej niech mnie zarastają pokrzywy i chaszcze –
niech mnie skrywają przed przenikliwymi
oczyma szaleńców - - - - - - -
ale spokój – dawno już nie było tak spokojnie . . . . . .
żeby zawsze było tak spokojnie . . . . . . .
tak spokojnie wracać do natury . . . . .
atom po atomie . . . . .
kropka po kropce . . . . .
okruszek po okruszku . . . . . . .
ale pięknie! ale pięknie!
baRDZO baRDZO
pięknie - - - - - -