W języku świńskim brzmiałoby to mniej więcej tak:

  chrum chrum Łi ui ui chr Hrr huM um

Oczywiście, że powinno być odwrotnie: w języku ludzkim brzmiałoby to mniej więcej tak – przecież tłumaczymy tę wypowiedź ze świńskiego na ludzki. Zresztą to w którą stronę tłumaczymy nie jest takie istotne. Istotne jest stwierdzenie mniej więcej, ale ono będzie przedmiotem późniejszych rozważań.
Zaskakiwać może długość, a w zasadzie krótkość, tej świńskiej wypowiedzi w porównaniu z ludzką. Wynika to jednak po części z bardzo uproszczonego zapisu. Wydaje się wręcz, że jakkolwiek skomplikowany byłby ten zapis, to zawsze pozostawałby uproszczeniem i to znacznym. Podobieństwa między świńskim i chińskim są w dużej mierze pozorne – co znaczy, że jakieś jednak są. Chiński jest językiem izolującym i tonalnym. Świński też wydaje się taki, ale o ile w chińskim o znaczeniu wymówionej sylaby-pojęcia decyduje ton, to w przypadku świńskiego decyduje także barwa (brzmienie), głośność, wibracja. Tonalność łatwo oddać przez umieszczanie liter na różnych wysokościach (sprawę komplikuje w tej chwili nieznana liczba tonów); brzmienie przez kolor litery (w tej chwili ustalono z grubsza istnienie ośmiu brzmień/barw); głośność przez wielkość liter, a wibrację przez krój czcionki. Wiele jednak wskazuje na to, że w świńskim występują jeszcze inne elementy decydujące o znaczeniu. Prawdopodobnie równie istotny dla znaczenia wydawanych dźwięków jest kształt ryja przybierany w czasie emisji dźwięku, a w szczególności nozdrzy – to również należałoby uwzględnić w zapisie. Jest to więc język warstwowy. Dopiero kombinacja tych wszystkich elementów decyduje o semantycznej wartości prostego, wydawałoby się, chrumknięcia. Czytanie nie będzie zatem łatwe. Może nawet być trudniejsze od zapisu. Natomiast podstawowym problemem na obecnym etapie badań jest transkrypcja czyli stosowanie liter. Prawdę powiedziawszy nie nadają się one wcale, gdyż co najwyżej sugerują kształt wypowiedzi – ich skojarzenia z ludzkimi fonemami są tak silne, a przez to tak zniekształcające, że najsensowniejsze wydaje się wymyślenie nowych znaków. Czy jednak ten nowy zapis byłby bardziej zbliżony do alfabetu czy też sylabariusza (i czy pojęcie sylaby miałoby w ogóle sense w odniesieniu do świńskiego), a może do naszego zapisu nutowego na wielolinii, o tym w następnym odcinku naszego kącika lingwistycznego w wakacyjnym wydaniu LGE.