Najpierw z mroków
ogrodu-dżungli wyłonił się gigantyczny chruściany pomrów
niebędący żadną książką ani nawet linijką poematu
wyrzuconego z niego za niesforność, za niemożliwość
dopasowania do reszty, przez poetę zdecydowanego
zwolennika klasyczny form i zasad. |
Potem nastąpiła
inwazja ślimboków,
którą dało się jednak opanować, bowiem ślimboki okazały
się zdyscyplinowane i chętnie poddały się
zakomponowaniu na ściśle ograniczonej powierzchni,
rezygnując z rozpełznięcia się po całym trawniku. Nie
bały się także deszczu; co prawda ich skorupki nie są
wapienne, ale za to wymienne, a to pozwalało zachować
pogodę ducha. |
Inne książki nie
były tak odważne (nie były jednak ślimbookami) i wolały
zostać w domu, razem z rysunkami, które miały wielką
ochotę pokazać się na słońcu, wszak na słońcu powstały i
do słońca tęskniły, zbyt jednak bały się deszczu i
wiatru, aczkolwiek wiatr nie był im obcy. |
Potem była muzyka.
Nieśpieszna i pełna zawijasów. Na tarasie. Szpinet,
obój, bębny, głosy ludzkie i ptasie... Nie było szumu
deszczu - deszcz okazał swą łaskawość i nie padał.
Wydaje się, że widzów i słuchaczy przywędrowało tylu ilu
powinno. Festiwal Wędrowania organizowany przez Stowarzyszenie Na Rzecz Odnowy Wsi "Odnowca" odbywa się w okolicy co roku na przełomie wiosny i lata. Trwa kilka dni. Dzieją się najróżniejsze rzeczy: taniec, teatr, muzyka, ceramika, książki, rzeźba, malarstwo, rzemiosło... Każde wydarzenie w innym miejscu. Kameralność dominuje. |