To moja pierwsza wystawa w Bodzentynie, chociaż do Dąbrowy Dolnej oddalonej od miasteczka ledwie o trzy kilometry przeniosłem się dwadzieścia siedem lat temu. To także najkrótsza wystawa jaką miałem - trzydniowa (sala jest wielofunkcyjna, normalnej sali wystawowej tu nie ma). Ktoś zapewne ułoży równanie: dwadzieścia siedem lat pracy tutaj + dwa miesiące intensywnego drukowania i oprawiania + kilka dni monatżu = trzy dni pokazu. I wykrzyknie: zgroza! Lecz to nie żadna zgroza, to całkiem prawidłowa proporcja. Książkę pisze się długa, a czyta krótko. Jak dotąd nie udało mi się stworzyć takiej książki, której przeczytanie zajęło komuś wielokrotnie więcej czasu niż mnie jej napisanie. Być może jest to jakieś wyzwanie. Muszę się zastanowić. Czasu coraz mniej.