Jak wykrywać głupotę
Oto prawdziwy problem: jak wykryć coś, co jest wszędzie, co jest powszechne, o czym wszyscy wiedzą, z czym wszyscy się stykają i co wszyscy wytykają palcami, co sobie nawzajem zarzucają, a czego nikt nie potrafi zdefiniować, ani nawet w przybliżeniu opisać, choć stworzenie listy cech głównych i pobocznych tego fenomenu nie stanowiłoby specjalnej trudności. To jest zadanie godne najtęższych umysłów. Porównywaliśmy głupotę do powietrza i było to porównanie ciekawe, lecz nie całkiem udane. Wszak powietrze, choć niewidzialne, jest materią, substancją istniejącą fizycznie, tylko fizycznie – da się powietrze zważyć, da się je skroplić, da się z nim zrobić wiele różnych rzeczy, które robi się z innymi substancjami zupełnie do powietrze niepodobnymi. Zaś z głupotą, tak do powietrza pod pewnymi względami podobną, nie da się takich rzeczy zrobić. Nie da się jej skroplić, bo nie jest substancją, ale sprężyć i skondensować już by się dało, a tym bardziej coś nią napompować, chociaż substancją nie jest. Wydaje się, że znacznie lepiej byłoby porównać głupotę do grawitacji. Grawitacja jest, wszyscy o niej wiedzą, wszyscy ją odczuwają, nawet potrafimy ją zmierzyć, co jak już wiemy w przypadku głupoty jest o wiele trudniejsze, nieomal niemożliwe, lecz nikt nie wie skąd się grawitacja bierze i jak działa – mamy tu na myśli praktykę; teorie bywają niesłychanie przyjemne i piękne, lecz nijak się mają do praktyki (weźmy na przykład grę na fortepianie.... cóż teoria wie o dotykaniu palcami matowo połyskujących klawiszy....) aczkolwiek w tym przypadku teoria ma nad praktyką przewagę, gdyż wykrycie grawitonu, owej nieomal mistycznej cząstki elementarnej odpowiedzialnej za oddziaływania grawitacyjne, jest niemożliwe, mimo że nie zabrania tego żadne prawo fizyczne, gdyż nie da się zbudować tak ogromnego detektora... Czyż nie tak właśnie jest z głuptonem? Jeśli jest coś takiego jak głupton. Cząstka elementarna odpowiedzialna za oddziaływania głupie. Za wygadywanie i wypisywanie, jak również wygrywanie głupot. Ton głupoty. Załóżmy jednak, że jest. Czy detektor musiałby być jeszcze większy niż ten do wykrywania grawitonów, a który podobno powinien mieć masę większą od masy Jowisza? Na Jowisza! Może nie. Może wręcz przeciwnie – mógłby być zupełnie mały. I bardzo wścibski. Byłby to zatem detektor rozproszony. Jak rój os. Jak chmara komarów. Jak poranna i wieczorna mgła. Rozproszony Układ Rejestrujący. Załóżmy, że skonstruowaliśmy taki detektor i że on działa. Wykrywa cząstki elementarne głupoty. Głuptony. Tony głupoty. I co dalej? Co mielibyśmy z tymi głuptonami zrobić? Jak sobie poradzić z tonami głupoty? Wyłapywać je? Magazynować? Niszczyć? Ściskać i tworzyć z nich pociski głupotnowe? . . . . Niszczyć. Raczej niszczyć. Lecz jak? Rozgniatać obcasem? Palić w spalarniach śmieci? Anihilować?... O tak. Anihilować. W specjalnych anihilatorach głupoty. Załóżmy, że zanihilowaliśmy całą głupotę. Usunęliśmy ją całkowicie i ostatecznie. Czy wtedy unosilibyśmy się w stanie permanentnej mądrej nieważkości? W nieważkiej mądrości? To ryzykowne. Wbrew pozorom i pragnieniom. Tak, to mogłoby być bardzo ryzykowne. Pozbyć się czegoś uprzednio nie sprawdziwszy jak będzie działał świat pozbawiony jednego ze swych podstawowych elementów. Należałoby zatem zrobić najpierw symulację. Co się stanie kiedy wszyscy będę dokonywać właściwych wyborów, podejmować właściwe decyzje i wyciągać właściwe wnioski. Przerażająco fascynujący eksperyment by to był. Trochę podobny to tej niewinnej z pozoru gry, kiedy to wszyscy umawiają się, że od teraz będą sobie mówić tylko prawdę – dziwaczna to gra, gdyż niemożliwa, bowiem rzeczywistość, praktyka rzeczywistości, nie jest zero-jedynkowa. Cóż innego można zrobić z głupotą? Recyklingować ją? Trudno oczekiwać, że głupota z recyklingu będzie mądrzejsza, choć można przypuszczać, że będzie odrobinę mniej szkodliwa... Zatem przekształcać w coś innego. Lecz w co? Cokolwiek by to było, musiałoby nie być głupotą, co oznaczałoby unicestwianie głupoty… Więc pozostaje tylko śledzenie głuptonów, dla czystej satysfakcji, dla przyjemności, lub dla wymiernych korzyści w postaci kolejnych głupich doktoratów lub dzieł sztuki niemodnie taszystycznej. Nie zakładajmy, bo to nie ma sensu, bo tak przecież będzie, że nie uda nam się skonstruować detektora i że nie odnajdziemy głuptonów, bo ich po prostu nie ma. Co wtedy? Testy. Quizy. Ankiety... Jak jednak miałby wyglądać test dla drzewa lub mrówki? Zakładać, że głupi są tylko ludzie, to przecież czysta głupota. <<< |