Metody rozpowszechniania
głupoty
Ten wykład miał być zupełnie inny. Miał być prostą wyliczanką, spontaniczną i chaotyczną. Ot, wszystko co mi do głowy przyjdzie. Wszystko co jest związane z rozmnażaniem, rozwojem, rośnięciem, pojawianiem się, kopiowaniem. Także z propagandą, reklamą, edukacją, cywilizowaniem, barbaryzowniem, akulturacją, dehumanizacją i humanizacją, analizą i syntezą, komentowaniem, krytykowaniem, chwaleniem... I tak dalej. Kiedy już zacząłem to wyliczanie, co wydawało mi się nawet zabawne, gdyż nie kierowałem się żadną metodologią, bo niczym nie musiałem się kierować, założyłem, że nie obowiązują mnie żadne kryteria, nie krępują żadne wymogi, mogę oddać się całkowitej i absolutnej anarchii, wręcz ekstazie wyliczania, wtedy zrozumiałem, że nie ma to sensu, ponieważ nie istnieje metoda rozpowszechniania głupoty. Głupota nie wymaga rozpowszechniania. Mądrość wymaga. Mądrość trzeba rozpowszechniać. Mozolnie i wytrwale. Kiedy się zaprzestanie ją uprawiać, mądrość marnieje, usycha, więdnie, gnije, aż w końcu całkowicie sczeźnie. Nawet na żyznej glebie. A głupota będzie się plenić. Sama. Nawet na najbardziej jałowej pustyni. Głupota jest jakimś cudownym perpetum mobile. Głupota jest. Po prostu jest. Góry przemijają, a głupota nie przemija. Głupota jest czymś w rodzaju tajemniczego promieniowania, przenikającego wszystkie możliwe i niemożliwe zakamarki przestrzeni i niemającego żadnego źródła. Cóż tu więc pisać o metodach? Z głupotą jest jak z ciemną materią, jak z ową mroczną energią wypełniającą wszechświat, o której nic jeszcze nie wiemy, poza tym, że jest, a raczej poza tym, że podejrzewamy jej istnienie. Jedyna, lecz czy aby na pewno jedyna, różnica polega na tym, że o istnieniu głupoty wiemy od dawna, od zawsze. I co z tego, skoro nie wiemy na czym to istnienie polega. Wiemy, że się samonapędza, że samopowstaje, samorozwija, samouwielbia, samoubóstwia. Wszystko robi sama. Sama z siebie i dla siebie. Sama w sobie i o sobie. Sama z sobą. Samorzutna. Samonośna. Samolotna. Szkoda, że nie samozniszczalna. Miało być tak wesoło, a zrobiło się tak smutno. Samosmutno. <<< |