Pochodzenie głupoty

Skąd się bierze głupota?

No właśnie – skąd? W zasadzie powinno jej nie być. W zasadzie.... Ale jednak jest. I ma się zupełnie dobrze. A powinna mieć się źle. Wydawałoby się przecież, że głupota obniża nasze szanse w ewolucyjnym wyścigu. Im kto głupszy, tym wolniejszy. Im głupsza istota, tym ma mniejsze szanse na przeżycie, albowiem zostanie zdystansowana przez istoty mądrzejsze, lub przynajmniej mniej głupie. Zatem głupota nie opłaca się. To znaczy: nie powinna się opłacać. Głupców nie powinno być. A jednak są.


Znaczyłoby to, że jednak głupota opłaca się i że w ewolucyjnym wyścigu głupota wcale nie przegrywa. Jak również nie remisuje. Wiele wskazuje na to, że wygrywa. Głupców jest przecież więcej niż mędrców. Głupców spotyka się na każdym kroku. Mędrców trzeba szukać. Jak mawia znane porzekadło: głupców nie sieją – sami się rodzą.

Uważa się, że w porzekadłach i przysłowiach zawiera się mądrość ludu. Wydaje się, iż przekonanie to jest zbyt głębokie, nie trudno bowiem trafić na takie porzekadła i przysłowia, które mądrości zawierają niewiele, albo wręcz wcale. Bywa iż w momencie powstawania wcale nie były one głupie i całkiem trafnie opisywały rzeczywistość, głupie stawały się dopiero potem, kiedy rzeczywistość dawno uległa zmianie, a one nie; ciągle opisują to, czego już nie ma od dawna, zaś ludziom ciągle wydaje się, że jest tak jak było i dziwią się dlaczego świat nie pasuje do porzekadeł. To przytoczone wyżej głupie nie jest. Wskazuje bowiem na niezwykle ważną cechę głupoty, a mianowicie samorództwo.

Zatem, rodzimy się głupi. Żyjemy głupi. Umieramy głupi. Żeby być głupim, nie trzeba w to wkładać żadnego wysiłku, żadnej pracy nie trzeba wykonać. Natomiast nie rodzimy się mądrzy. Głupi jesteśmy, mądrzy się stajemy. To znaczy: możemy zmądrzeć, jeśli włożymy w to sporo wysiłku, jeśli wykonamy ogromną pracę. Jednakże należy pamiętać, że nawet jeśli stajemy się mądrzy, to nie przestajemy być głupi. Zdobyta mądrość jest swojego rodzaju nakładką na wrodzoną głupotę. I nic na to nie poradzimy. Nie da się tej głupoty wykasować jakimś magnesem, ani usunąć chirurgicznie.


To interesujące: od wieków filozofowie spierali się o to, czy człowiek jest z natury dobry, zły, czy obojętny. Nigdy filozofowie nie spierali się o to, czy człowiek jest z natury głupi czy mądry. Koncepcja czystej tablicy,
tabula rasa, wskazywałaby na to, że rodzimy się obojętni, ani głupi, ani mądrzy; rodząc się rozpoczynamy proces mądrzenia lub/i głupienia, w zależności od tego jakie doświadczenia i jaką wiedzę gromadzimy, czego się uczymy, a czego nie, co zostanie na tej tablicy napisane. Czyż jednak nic-nie-wiedzenie, czyli bycie czystą tablicą, nie jest przejawem głupoty? Nie jest to do końca jasne. Hipoteza tabula rasa nic chyba o tym nie mówiła, próbując chytrze tę pułapkę ominąć. Niestety, choć dosyć frapująca, hipoteza ta okazała się raczej chybiona. Ewentualnie wymagałaby istotnej modyfikacji: rodzimy się jako całkowicie zapisana tablica, tyle że szczelnie zasłonięta, stąd pozór niezapisania, pustki. W ciągu życia nie tyle zapisujemy ową tablicę, ile ją odkrywamy. Albo nie jest ona całkowicie zapisana. Tylko częściowo. Wtedy zarówno ją odkrywamy, jak i mamy możliwość dopisania czegoś... A zresztą, może istotnie byłoby lepiej, gdyby owa tablica, jeśli już jest, nie była w ogóle zapisana, bowiem to, co na niej z reguły zapisywano raczej nie napawa optymizmem.

Jeśli prawie wszystkie istoty pojawiające się na świecie są głupie, a tylko niektóre mądre, jeśli głupota jest dana, a mądrość trzeba zdobywać, to świadczy to o tym, że głupota przenika cały świat. Wszechświat jest po prostu głupi. Natura jest głupia. Trudno zatem oczekiwać, że my, jako nieodrodne dzieci Natury, będziemy mądrzy z natury, że urodzimy się mądrzy.

Oczywiście, że jesteśmy nieodrodnymi dziećmi Natury. Nie pomoże nam tu żadna Kultura (która też jest przecież wytworem Natury). Zapieranie się tego, zaprzeczanie, twierdzenie, że jesteśmy
poza Naturą, że jesteśmy spoza Natury, jest wspaniałym przejawem naszej głupoty.


Żeby stwierdzić, że świat jest głupi, nie trzeba czytać komentarzy w Internecie, ani włączać telewizora. Wystarczy wyjrzeć przez okno. Szaleństwa świata naprawdę mogę przyprawić o zawrót głowy.

Czy można postawić znak równości między szaleństwem i głupotą? Bardzo interesujące pytanie, które świetnie nadaje się na temat kolejnego wykładu (jak również badań).

Jeśli świat jest głupi, lub szalony, albo głupi-i-szalony, to od razu należy zapytać: dlaczego świat jest głupi, dlaczego nie jest mądry? Czyżby dlatego, że mądry świat przepadłby od razu z kretesem, po prostu nie mógłby istnieć? Jeśli tak, to przyjęcie strategii głupoty byłoby przejawem wielkiej mądrości. Czy aby na pewno?

Może jednak jest tak, że to my jesteśmy głupi i potrafimy dostrzec jedynie głupotę świata, zaś mądrość pozostaje przed nami ukryta? Może głupota jest tą jasną, widzialną materią-energią, która stanowi jedynie drobną część całego wszechświata, zaś mądrość jest tą ciemną, niewidzialną materią-energią, która stanowi jego resztę?
A gdyby tak właśnie było, to czy nie jest głupotą skrywać mądrość?

Wpierwej jednak należy odpowiedzieć na fundamentalne pytanie:
co to jest głupota?
Dopóki na nie nie odpowiemy, dopóty wszystkie dalsze rozważania (a obawiam się, że także i te powyższe) trzeba będzie uznać za nierozważne, raczej pozbawione sensu, ba! wręcz głupie.


<<<