Coś dolega? Boli? Gdzieś uwiera?
Jakieś złamanie? Otarcie? Gorączka? Niestrawność? Biegunka?
Uwiera?
Jednak uwiera. Gdzie uwiera?
Wszędzie?
Jak to wszędzie?
A co
uwiera? Wszystko? Wszystko uwiera i wszędzie? Czyli takie
dojmujące, do szpiku kości przenikające poczucie dyskomfortu.
Złamania
żadnego. Za to ogólne i całkowite załamanie. Niemożność
strawienia czegokolwiek, czyli ogólne nietrawienie
wszystkiego. I do tego skrajne wycieńczenie tą bieganiną.
Czyli
zagubienie. Całkowite zagubienie. Nic dziwnego. Rzeczywiście,
można się w tym wszystkim pogubić. Bo na przykład dlaczego
akurat IZBA, a nie POKÓJ albo KOMNATA, prawda? Jak się
człowiek zacznie nad tym zastanawiać, to mu się od razu w
głowie kręci... Dobrze, dobrze. Nie zaczynam. Wiem, że należy
skończyć, a nie zaczynać. Ja tak tylko....
No
więc najlepiej byłoby, gdyby szanowny podróżny udał się do
Biura Osób Znalezionych, ale to dosyć daleko stąd, nie wiem
czy szanownemu podróżnemu starczyłoby sił, a niestety, żaden
środek transportu tam nie dociera, nawet i transport alternatywny, a może
przede wszystkim ten właśnie. Mógłbym szanownego podróżnego
umieścić tutaj na jakimś oddziale, ale mówiąc szczerze nie
jest to dolegliwość, którą dałoby się tutaj wyleczyć. Co
najwyżej mógłby szanowny podróżny odpocząć trochę, czy jednak
jest to dobre miejsce na odpoczynek? Szpital i odpoczynek?
Raczej jakieś sanatorium,
spa albo wygodny hotel.....
To wszystko to półśrodki, które mogą sprawę pogorszyć. Tu
potrzebne jest radykalne rozwiązanie. Po prostu trzeba
wyciągnąć wtyczkę z gniazdka, a wszystko się odnajdzie. Nie ma
to jak otaczające nas ciemności, prawda?