Nie PUSZCZAŃSKA.
Nie DŻUNGLAŃSKA.
Nie ZAGAJNIKOWA.
Nie KNIEJOWA.
Nie BOROWA.
Nie BRZEZINOWA.
Nie OLSZYNOWA.
Nie GRĄDOWA.
Nie GAJOWA.
Także nie POLANOWA, bo na polanie się nie znajduje. Szukać jej
trzeba raczej w smugach światła ukośnie przecinających zielony
półmrok.
Zwyczajna LEŚNA, tak jak zwyczajny jest tutejszy las.
Lecz ci, którzy są smakoszami dziczyzny i spodziewają się dań w
rodzaju pieczeni z sarny srodze się zawiodą. A to dlatego, że
nie jest to las dziki, choć takowy nieco przypomina. A jeśli nie
jest dziki, to i nic co w nim żyje nie jest dzikie (to jakaś
zupełnie dzika logika). Zatem tu swe kulinarne żądze zaspokoją
raczej smakosze cywilizaczyzny, a w szczególności miłośnicy
najbardziej wyrafinowanych deserów w rodzaju poziomek z bitą
śmietaną (skąd w lesie bita śmietana? czy rosną tu drzewa
śmietanowe? - niech to pozostanie słodką tajemnicą). Amatorzy
wszelakich grzybów też nie będą usatysfakcjonowani. Żadna zupa
grzybowa podawana nie będzie, gdyż jest potrawą najokropniejszą
z paskudnych, a poza tym grzyby są jakby nie było istotami
dzikimi i w tym cywilizowanym lesie nie rosną. Co innego
poziomki. Czy coś tak delikatnego i subtelnego i nieśmiałego
może być dzikie?