Jeśli jest to kartka papieru, to jest to z pewnością ów słynny, tylekroć zapowiadany, przez niektórych oczekiwany z utęsknieniem, papier elektroniczny, e-papier.
Zatem mamy do czynienia z e-kartką.
Jeśli jednak nie jest to e-papier, to nie jest to e-kartka, a jeśli nie jest to e-kartka, to jest to zwykły ekran. Dosyć duży, ale przecież nie ogromny, nie taki na całą ścianę, nie taki, który mógłby sam być ścianą. O, nie. Nawet gdyby zamontowanie takiego ekranu byłoby możliwe i taki ogromniasty ekran by istniał, to nie byłby potrzebny.
Czy to jest jedna z tych kartek, które mają tylko jedną stronę? Rzecz godna rozważenia – i teraz, i później.
Cóż widzimy na tej kartce? a może kaLDCe? - interesujące – bardzo interesujące – wtedy mielibyśmy Liquid Display Crystal – ciekłe wyświetlanie – czyli poniekąd rozmazane, rozpływające się, roztapiające, niewyraźne....
Oto zbiór prostokącików. Szarych. O różnym natężeniu, różnej wyrazistości. Z grubsza układają się one w zarys głowy. Bo też i są one obrazem głowy. A raczej tego co w głowie. Właśnie. To ważne. To kluczowe. Oto obraz tego, co siedzi komuś w głowie. Czyli obraz umysłu. Obraz zrobiony w latach 1970. Czyli w czasach kiedy zaglądanie do głowy było znacznie trudniejsze niż jest dzisiaj. Dzisiaj też nie jest łatwe. A to przecież jedno z największych marzeń człowieka: zaglądnąć do czyjejś głowy. Właśnie: nie do SWOJEJ lecz do CZYJEJŚ. Poznanie swojej głowy niekoniecznie musi być przyjemne, natomiast poznanie tego co siedzi w czyjejś głowie – o! to dopiero fascynująca sprawa!
Ładosraw Wakonowski zagląda do głowy swojego ojca. To bezczelność i kompletny brak szacunku – chciałoby się napisać. Chciałoby się go zrugać i odsądzić od czci i wiary. Tak się jednak złożyło, że jedną z niewielu rzeczy jakie zostały po jego ojcu to właśnie wynik badania scyntygraficznego mózgu. Nie ma niestety wyników scyntygrafii innych głów. Tak się jakoś złożyło..... A tak na spokojnie pomyślmy: jeśli krew z krwi, kość z kości, to także głowa z głowy – więc jeśli Wakonowski chce dowiedzieć się jaka jest jego własna głowa i dlaczego taka, to musi zaglądnąć do głowy ojca. Powinien też zaglądnąć do głowy matki, dziadków i tak dalej, ale jak już zostało napisane dysponuje tylko głową ojca. Przez wiele lat ojciec cierpiał na tajemniczą dolegliwość, która objawiała się atakami trochę podobnymi do padaczki, ale tylko trochę; chwilowe utraty świadomości mogły jednak wskazywać na obecność jakiegoś guza w mózgu, dlatego też tak zaciekle próbowano do tej głowy zaglądnąć zakładając, że to tam znajduje się powód owej tajemniczej choroby. Znacznie później okazało się, że przyczyną był tętniak aorty brzusznej, który był na tyle wredny i sprytny, że skutecznie kamuflował swoje istnienie przez dobrych kilka lat. Po usunięciu tętniaka ustąpiły wszystkie tajemnicze objawy, a głowa została w pełni zrehabilitowana i oczyszczona ze wszelkich podejrzeń. No i zostały wydruki. Piękne. Frapujące.

To dzieło też ma strukturę mapy. Albowiem każdy prostokącik to jakby malutka karteczka. A każda taka karteczka po dotknięciu rozwija się ujawniając opis tego, co sobą zakrywa.
I tyle.

Czy byłaby możliwa wersja drukowana na papierze?
Nie.