Najłatwiejsza jest
sztuka burzenia. Tu niczego nie trzeba
mozolnie ćwiczyć, niczego się uczyć, a każdy jest
mistrzem. Wokół sami arcymistrzowie ARTylerii. BUM! BUM! BANG! BANG! TRACH! BACH! I już mamy arcydzieło! A skoro niczego nie trzeba się uczyć, to nie ma uczniów. Ani czeladników. Zatem nie ma też pracowni i warsztatów. To zadziwiające. Fascynujące. Nie uczysz się niczego, a wszystko wiesz. Od razu. Rodzisz się mistrzem i umierasz mistrzem. Ogniomistrzem. Zgliszczomistrzem. Niszczomistrzem. Ach, jakże by się chciało, żeby ARTyleria była tutaj sztuką całkowicie nieznaną. <<< |