R E J E S T R A T O R  S N Ó W

Pewien skromny, zupełnie nierzucający się w oczy naukowiec, który bez najmniejszego problemu rozpływał się w tłumie i nie raził ekscentrycznością, w równie skromnym, niewielkim i nieodległym kraju zapłotnym i zaekrannym, skonstruował urządzenie do podglądania snów. Urządzenie nie było doskonałe, nie potrafiło snów zapisywać, by je potem odtworzyć i zanalizować kadr po kadrze. Nie wiadomo czy urządzenie to miało jakąś nazwę, jeśli nie, to określenie podglądacz byłoby bardzo adekwatne. Nie wiadomo też dlaczego na pierwszy ogień poszła krowa, dlaczego nasz naukowiec zapragnął dowiedzieć się, o czym śni właśnie ona. Skromny człowiek nie ujawnia tego, co w nim siedzi. Niekoniecznie należy przypuszczać, że wybór był rezultatem skomplikowanych procesów i wyrafinowanych założeń. Powód mógł być równie dobrze zupełnie przypadkowy, a decyzja spontaniczna: akurat krowa była pod ręką. Jeśli tak było, to pojawia się inne pytanie: jak to się stało, że naukowiec znalazł się tak blisko krowy, lub jak to się stało, że krowa podeszła tak blisko. Czy naukowiec był ze swoim urządzeniem na łące lub w oborze (na przykład spędzał wczasy z rodziną gdzieś na wsi, a że praca pochłaniała go całkowicie, wziął ze sobą prototyp, z którym nie potrafił się rozstać mimo ciągłych utyskiwań żony, a może właśnie dlatego), czy to krowa jakimś sobie znanym sposobem znalazła się w laboratorium i w nim ułożyła się do snu. Prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy, jedynym bowiem źródłem informacji jest stary film od lat nie pokazywany, zapomniany, spoczywający na jakiejś zakurzonej półce w przepastnym magazynie, albo wręcz zaginiony. W każdym razie owa krowa ujawniła kolejną niedoskonałość urządzenia: nie potrafiło ono zapisywać snów, potrafiło je natomiast materializować, a dokładniej – niektóre jego elementy. Krowie śniło się, że opadła ją chmura much, a ona macha intensywnie ogonem próbując odgonić natrętne, wstrętne owady, ba! nawet podskakuje i wierzga. Naukowiec wyłączył urządzenie zadowolony, że próba okazała się udana, wtedy ze zdumieniem spostrzegł, że wszędzie dookoła niego jest pełno rozwścieczonych, rozbzyczanych much. Nie pomyślał jednak, że to efekt ubocznej materializacji, raczej winił upalne, duszne popołudnie. Gdyby pomyślał, nie zrobiłby tego, co zrobił później. Podłączył do urządzenia śpiącą żonę (znowu nie wiadomo czy za jej zgodą czy bez), a wtedy w ich skromnym mieszkaniu (naukowiec był przecież skromny, do Nagrody Nobla jeszcze mu brakowało, chociaż gdyby poprzestał na krowie, to pewnie by ją dostał) pojawił się Superman. Albo Superwoman – jeśli to żona podłączyła do urządzenia naukowca, dlaczegóż by nie? Co było dalej – nie wiadomo.

Nie to jest ważne. Naukowca, żony, Supermana, krowy i much już dawno nie ma; być może wszystko odbyło się inaczej, pamięć bywa zawodna. Ważna jest idea. Ona pozostała i warto ją podjąć. W krainach zapłotnych i zaekrannych dużo jest pięknych idei zapomnianych i godnych podjęcia.


Rejestrator snów jest urządzeniem, które powinien mieć każdy. Zbyt wiele pięknych snów przepada bezpowrotnie, bezwiednie i bez wieści, książek, koncertów, pieśni, obrazów, krain, scenariuszy, wynalazków... Równie wiele jest koszmarów, o których każdy chciałby zapomnieć jak najszybciej, a najlepiej nigdy ich nie oglądać, nigdy nie brać w nich udziału. Wbrew pozorom wiele wcale nie znaczy dużo. Lwią część snów stanowią śmieci, kompletny bełkot, aczkolwiek i w śmieciach dałoby się znaleźć niejedną piękną ideę nieopatrznie odrzuconą.

Tradycyjne łapacze snów nie wchodzą w grę, bo nawet jeśli łapią sny, to złapane sny nie nadają się do oglądania. Prawdę powiedziawszy nie wiemy co się złapało... ale gdyby sieć o dużych oczkach zastąpić ekranem... Podglądacz snów był dużym krokiem naprzód w stosunku do łapaczy. Trzeba zrobić następny krok. I byłby to mały krok, ledwie kroczek, gdyby zachowała się jakaś dokumentacja techniczna, a nie zachowało się nic, w filmie nie pada ani jedno słowo dotyczące budowy urządzenia, widzimy je z daleka i bardzo krótko, nie są pokazane żadne szczegóły.

Przed nami wielkie wyzwanie.

<<<<