= Instytut Z

Z reguły to, co tajemnicze, nieznane, jak również to, co ma pozostać nieznane, a czego istnienia tylko się domyślamy, nazywane jest X. Nie bardzo wiadomo dlaczego, ale tak jest. Tak jakby X było najbardziej tajemniczą ze wszystkich liter. Może jest tak dlatego, że zajmuje ono zupełnie nieszczególną pozycję w alfabecie i jakoś chce tę nieszczególność zrekompensować. Ot, takie małe, głupie, zakompleksione X. Natomiast Z nie musi niczego nadrabiać, bowiem jego pozycja jest jak najbardziej szczególna.
Dosyć powszechna jest opinia, że koniec jest początkiem czegoś nowego. Z czego wynika, że początek jest końcem czegoś starego. Opinia ta jest chyba metaforą, wyobrażeniem, oczekiwaniem, niż rzeczywistą obserwacją. Opinia zdaje się trafna raczej w przypadku zjawisk, zdarzeń, lub nawet tylko ich części, i nie bardzo wiadomo z jakich powodów została rozciągnięta także na rzeczy, obiekty, konstrukty. Weźmy na przykład Z. Jest końcem alfabetu, ale wcale nie jest jednocześnie początkiem, ani tego alfabetu, którego jest końcem, ani żadnego innego. Oczywiście, gdybyśmy odwrócili alfabet, wtedy mielibyśmy zetypsilon, albo zetypsil, i wtedy Z byłoby początkiem. Prawdę powiedziawszy i napisawszy, każda litera mogłaby być początkiem lub końcem lub środkiem alfabetu (lub trzecia od końca). Z pewnych jednak powodów, które zapewne są dosyć mgliste i pogmatwane, kolejność liter jest taka a nie inna. Nie tym jednak ma się zajmować Instytut Z, nie to ma być przedmiotem badań. Projekt, nad którym ma pracować Instytut rzeczywiście może być początkiem czegoś – równie dobrze może być czegoś końcem.
Czego?
Tego co kryje się pod kryptonimem Z.

Istnieją takie alfabety gdzie litery są również cyframi. Daje to możliwości niekończących się i zawiłych spekulacji uznawanych czasami za esencję wiedzy. Nie wiadomo dokładnie, czy za taką uznawane jest samo spekulowanie, ta nieustanna gimnastyka umysłu, intelektualne akrobacje, czy też rezultaty owych spekulacji. Wydaje się, że raczej powinno się za takową uważać to, co owe rozgimnastykowane umysły mogłyby wykombinować i co już wykombinowały w dziedzinach nie uznawanych za spekulacje. Takich systemów literowo-cyfrowych można stworzyć dużo więcej. W zasadzie z każdego alfabetu i dla każdego języka, a jeśli nie dla każdego to dla większości, i nie jest to aż tak bardzo skomplikowane, czego dowiódł poważny matematyk w poważnej naukowej gazecie; bardziej skomplikowane, a przede wszystkim czasochłonne, jest tworzenie różnych tajemnych powiązań, pokrewieństw, skojarzeń i przenikających się struktur; no, a ile byłoby frajdy z odczytywania tych zawiłości!
Skoro da się stworzyć system literowo-liczbowy, to zapewne da się też stworzyć system literowo-nutowy.

Oto opowiadanie, które jednocześnie jest partyturą.
Oto partytura, która jednocześnie jest opowiadaniem.
Piękny tekst, który jest piękną muzyką.
Piękna muzyka, która jest pięknym tekstem.
Absolutnie nie metaforycznie, lecz realnie....
A gdyby jeszcze był to całkiem niezły obraz?
A gdyby do tego był to piękny obraz?

Zaczątki takiego systemu już są. Ledwie zalążki. Całkowite pierwociny. Coś co nawet nie zasługuje na miano szkicu. To jedynie jakiś bazgroł. Choć i w największym chaosie da się wypatrzeć jakiś porządek.
Dźwięk o częstotliwości 440 herców nazwano A. Z jakiegoś powodu. I uznano, chyba, że od niego zaczyna się jakiś ciąg dźwięków, którym nadano nazwy kolejnych liter alfabetu: B, C, D, E, F, G. Lecz dziwnym trafem A straciło swą pozycję na rzecz C i teraz wszyscy uważają, że to C jest pierwsze. B zaś zamieniło się w H (choć nie wszędzie), zaś B stało się nazwą H obniżonego o pół tonu, przez co ów dźwięk stał się wyjątkiem wśród tych, których nazwy tworzone są regularnie przez dodanie końcówki -es. To, dlaczego Hes przekształciło się w B, nie jest teraz istotne.... Och nie! Wręcz przeciwnie – jest istotne i to bardzo. Cóż nam po Hesach i Fisach. Nic się z nich nie da ułożyć.....
Mamy tylko siedem liter. Też się niewiele da z nich ułożyć. A dźwięków w oktawie dwanaście, a oktaw.... Ile oktaw?
A jak zapisywać pauzy? Jak legato i staccato? Jak dźwięki długie i krótkie? Do czego wykorzystać różne kroje pisma, choćby wersaliki, italiki i kapitaliki? A co z interpunkcją? Ach, ile pytań, ile zagadnień, ile problemów.
I nad tym właśnie będzie pracować Instytut Z.
Już pracuje.
Cały czas pracuje. Nieprzerwanie, choć jak na razie niewidocznie i niesłyszalnie.
Dwutorowo. Nad systemem i nad kompozycjami-opowiadaniami. Na przykład na sonetem-sonatą. Czyli nad sonatem. Lub sonetą.
Zanim taki utwór i taki system powstaną, już można zagrać taki wierszyk z lekka dadaistyczno-infantylistyczny:

GADA DACH
GADA BACA
GADA BACH
A DEGAs? (jak zagrać pytajnik? oto jest pytanie)
ECH DECH
HA HA HE HE
BACH F DACH
BADA BABA
BADA DADA
ACH HADes

Nie jest to porywająca kompozycja, tak jak nie jest to tekst dotykający najgłębszych i najczulszych strun ludzkiej duszy i skąd ta pewność? różne są ludzkie dusze i różne w nich struny drgają. Nie jest to także muzyczny bełkot. W każdym razie z pewnością muzycznie jest to znacznie mniejszy bełkot, niż literacko.
Spróbujmy teraz czegoś odwrotnego, to znaczy zobaczmy jaki tekst układa się z prościutkiej i powszechnie znanej melodii dziecięcej piosenki o kotku co wlazł na płotek.

GEE FDD CEG GEE FDD CEC

Kompletna bzdura. Całkowicie przypadkowy ciąg liter. Chyba w każdym języku. Śmiałek, jeśli się taki znajdzie, może podjąć próbę znalezienia języka, w którym taki ciąg liter coś będzie znaczył. Wielkie wyzwanie przed nim. Podróże po świecie. Setki godzin spędzonych w najróżniejszych archiwach. Całe życie zagospodarowane. Ani chwili nudy. Nieskończone wzloty i upadki, depresje i euforie.
Próbujmy dalej. Tym razem melodia dla dorosłych. Choć równie dobrze mogłaby być melodią dla dzieci. Na przykład na dobranoc. Ale nikt jej dzieciom na dobranoc nie nuci.

DGBAGAGAGDisGD

To ledwie kilka początkowych taktów. I znowu bełkot. Nie pomoże nawet wymiana Dis na Es. Mógłby to być jedynie szyfr do sejfu papy Corleone, pod warunkiem, że nie byłby długi jak cała kompozycja... Widać od razu, że kłopot sprawia ustalenie czy chodzi o D powyżej czy poniżej G, czyli czy melodia jest wstępująca, pnąca się ku górze, czy zstępująca, opadająca, zapadająca się w otchłań melancholii.
Jeszcze jedna próba.

GFEEDCCDEeee DDGFEEDCCDE [małe e to tryl – powinno być raczej efefefefe]

EDCCGEEGC GGEDCCGEEGC

Wynika z niej jasno, że niejaki Dominik Scarlatti był albo beznadziejnym poetą, lub wręcz analfabetą, lub całkowicie niedocenianym, nierozpoznanym, skrajnym awangardzistą wyprzedzającym nie tylko swoją epokę, ale i wszystkie inne epoki, które po niej nastały. Zwrócić należy uwagę na fakt, że mamy tu do czynienia z dwoma równoległymi melodiami-tekstami. O ile jednak mamy dwie ręce, a w każdej po pięć palców, to niestety mamy tylko jedne usta, a w nich jeden język.

Zaiste, niewyobrażalny ogrom pracy przed nami...

Już na samym początku należy odrzucić tę najprostszą zależność, w myśl której kolejne dźwięki klawiatury oznaczane są kolejnymi literami alfabetu, gdyż to prowadziłoby do wręcz niewykonalnych skoków melodycznych, jak na przykład w słowach BAZA czy ZĘBY. Powrót do stroju nietemperowanego byłby zapewne jakimś rozwiązaniem, albowiem w obrębie oktawy mielibyśmy znacznie więcej dźwięków niż tylko dwanaście, czy jednak wystarczająco wiele, by zagospodarować wszystkie litery alfabetu? Lecz nawet gdyby tak było, wtedy naszego opowiadania nie dałoby się zagrać na instrumencie klawiszowym i nie byłaby to jedyna komplikacja – jak bowiem oznaczalibyśmy dźwięki wyższe o oktawę lub dwie? Bo wersalików i tym podobnych byłoby po prostu szkoda.
Wszystkie litery alfabetu... Którego alfabetu? Bo alfabet alfabetowi nie równy, gdyż każdy język przynosi ze sobą swoje własne znaki.... Jak zatem zagrać znaki diakrytyczne?
Jeśli to miałyby być zalecenia dla pisarzy, to podobne zalecenia mieliby kompozytorzy: komponując powinni myśleć o tym, w jaką opowieść ułożą się dźwięki. Bo to nie tylko będą melodia, harmonie i rytmy, lecz także wyrazy, wyrażenia i zdania.... A jak czytać akordy? Jakim elementom składni lub morfologii lub leksyki będą odpowiadać wartości rytmiczne i metra?

Którym dźwiękiem będzie litera Z? Ostatnim, pierwszym czy środkowym?

<<<