D O M M O D Y
C O U R I E R


Tylko ten i żaden inny.
A zatem dyktator.
Zupełny i całkowity.
Choć może nie okrutny, mściwy i bezwzględny. Niekiedy można spotkać coś, co nie jest Courierem, lecz to raczej ze względu na chęć zademonstrowania bezdyskusyjnego panowania, które w swej pewności może dopuścić tu i ówdzie jakąś odmienność po to, by pokazać tak zwaną „ludzką twarz” dyktatora, no i oczywiście brak lęku.... Przypuszczenia, że mamy do czynienia nie z wyrachowanym spektaklem, ale ze zwyczajną słabością, z łagodnością, z określoną twórczą koncepcją, wręcz z koniecznością wynikającą z wrodzonych ograniczeń Couriera, nie należy wykluczyć. Zatem nie wszystko, lecz prawie, lub nawet prawie prawie wszystko, wszystko z nielicznymi wyjątkami nosi krój Couriera. Kolory, grubości, wielkości, połączenia, zniekształcenia, tła, otoczenia, faktury materiału mogą być dowolne, lecz krój musi być courierowski.
Czy jest to krój wysoki, czy niski?
Haute czy bas?
Pewna młoda osoba studiująca sztuki piękne i ubrana w sposób jaki takie właśnie młode osoby uważają za szykowny i modny, powiedziała wyraźnie zaskoczona: nie przypuszczałam, że ze zwykłego Couriera można robić takie rzeczy.... Ano można. Niezwykły jest zwykły Courier.
Chyba ani haute, ani bas (dobrze dodać chyba, bo niepewności nigdy za wiele).
Zatem średni (médiocre czy moyen)? Czyli trochę haute i trochę bas?
Chyba nie.
On raczej jest obok. Jakby poza. Poza taką skalą ocen. Takie ocenianie go nie dotyczy. Tak się wydaje. Na pewno takie ocenianie go nie interesuje. Jeśli ktoś chce, niech go tak ocenia. Zabronić nie może. Nawet jako dyktator. Lecz jego to zupełnie nie interesuje. Jego interesuje zupełnie co innego.
Co? Co go tak bardzo interesuje? Co go interesuje tak bardzo, że aż nie interesuje go to, jak go inni oceniają?
Prawdopodobnie (ostrożności w stwierdzaniu nigdy nie za wiele) chodzi o ponadczasowość. Haute bardzo szybko, niekiedy błyskawicznie, zamienia się w bas, to czym dzisiaj się zachwycają, jutro wywołuje na tych samych twarzach wyraz zażenowania, wstydu, nawet wstrętu. Taka huśtawka go nie interesuje.
Ponadczasowość też chyba nie. Ma przecież świadomość, że jego krój nie jest jakimś archetypem kroju. Że nie jest tym pierwszym, do którego potem nawiązywały mniej lub bardziej wszystkie następne kroje. Zdaje sobie sprawę, że jego historia, jego czasowość związana jest z pojawieniem się maszyny, z hałaśliwym, pełnym zgrzytów i klekotów dzierganiem kolejnych linijek.
Więc jednak średniość.
Międzność.
Pomiędzność.

Dlaczego Courier?
Co w nim takiego, że wyparł innych?
Zapewne dzięki prostocie i łączliwości, zdolności do tworzenia nieskończonych kombinacji. Inni też mają taką zdolność, lecz mniejszą. I mniejszą jej świadomość. I nie wiedzą, co z tą zdolnością zrobić.
A on wie.
I łączy.
Kłączy.
Kombinuje.
Iteruje kombinacje.
Mnoży je.
On jeden postawił na modułowość.
On jeden operuje równymi modułami.
Stąd tyle kombinacji.
Chyba.
(Nigdy za wiele niepewności w wygłaszaniu opinii i sądów.)

<<<