Czyli jaki?
Czyli będący alternatywą do tego,
który już tu istnieje i funkcjonuje. Czyli dający możliwość wyboru:
jedziesz tym, albo tym.
Jedziesz tak, albo tak.

Czyli najpierw należy ustalić co jest alternatywą dla transportu alternatywnego, czyli co jest tym pierwszym „tak”. Jaki rodzaj transportu już tu funkcjonuje, stwarzając tym samym szansę na zaistnienie innego systemu, innej możliwości przemieszczania się.
Ten pierwszy system, to transport klikany. Zatem alternatywę dla niego stanowi transport nieklikany.
Transport klikany jest niebywale prosty. Wybierasz miejsce, a raczej nazwę miejsca, do którego chcesz się dostać, oczywiście spośród tych, które są oznaczone jako dostępne, klikasz i już tam jesteś. Fantastyczne. Zupełnie jak w marzeniach. Zupełnie jak ten wymarzony transport myślowy: zamykasz oczy – mówisz-myślisz sobie timbuktu i jesteś tam od razu, natychmiast - - - - - - ale nie w myślach, nie w wyobraźni, bo ty możesz nawet wcale nie wiedzieć gdzie znajduje się Timbuktu, ani co to jest, ani jak ono wygląda, więc oczyma wyobraźni go nie ujrzysz – jesteś tam jak najbardziej realnie, fizycznie. Bez tych wszystkich uciążliwości podróżowania. Nie tracisz czasu, pieniędzy, energii, nie sprawiasz kłopotu sobie ani innym, niczym się nie martwisz, nie jesteś narażony na niebezpieczeństwa wypadków i katastrof. W wielu przypadkach takie podróżowanie byłoby całkiem mile widziane. Na przykład codzienne dojeżdżanie do pracy, albo do szkoły. Nie trzeba by wtedy wstawać tak wcześnie, co jest wyjątkowo dokuczliwe późną jesienią ........ a te zapierające dech wschody słońca? ten jarzący się fioletowo horyzont? te łagodne pagórki i potargane drzewa powoli wyłaniające się z mroków umierającej nocy? trochę szkoda....
Oczywiście, nie trudno sobie wyobrazić, że wszystkie słowa można uczynić klikalnymi i wtedy można się będzie dostać wszędzie i od razu. Lecz cóż wtedy będziemy wiedzieć o podróżowaniu? Nic. Nawet nie dotkniemy istoty podróżowania.
A co jest istotą podróżowania?
Przemieszczenie się czy przemieszczanie się?
Przemieszczenie się poprzez przemieszczanie się.
Mniej lub bardziej mozolne przepychanie naszego ciała przez mniej lub bardziej oporną przestrzeń. I przez czas też. Jak również mniej lub bardziej mozolne przepychanie naszego umysłu przez pustynie i dżungle wiedzy. Nie jestem pewny, czy „wiedza” to dobre słowo. Może raczej powinienem napisać „przez intelektualne pustynie i dżungle”, tym samym obejmując doświadczenia, które byłyby czymś więcej, lub mniej, czymś innym niż czystym zdobywaniem wiedzy.... Nic mi jednak nie przychodzi do głowy..... A mądrość?
Zatem transport alternatywny (w stosunku do tego klikanego) to byłoby (i jest) mozolne wędrowanie, pieszo, może nawet boso - - - - - - wolne, dokładne czytanie - - - - - żeby był czas na uważne rozglądanie się wokoło, na wyglądanie na zewnątrz i na zaglądanie do wewnątrz - - - - - żeby słowa smakować, rozgryzać, żuć, mielić, a one żeby rozpływały się w głowie niczym czekolada - - - - -

I co dalej?

Bo to była teoria. A teraz czas na praktykę. Jak się dostać alternatywnie na następną stronę?

Niespiesznie. Niespiesznie.

Czy to jedyna alternatywa, czy też może jedna z wielu?
Jeśli jedna z wielu, lub przynajmniej kilku, to jakie mogłyby być te inne?